Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Sensacyjnie, wstrząsająco, przełomowo, czyli kolejny smoleński niewybuch

„Wstrząsające nagrania Tuska z Putinem” zapowiadał Antoni Macierewicz, w swoim stylu budując napięcie przed kolejnym „przełomem” przełamującym skomplikowaną kwestię wyjaśniania katastrofy smoleńskiej. Nagranie miało być „wstrząsające”, czyli miało wstrząsnąć, musiało więc zawierać w sobie jakieś poważne informacje. Nagranie było także „nagraniem”, czyli czymś, co w naszej rzeczywistości politycznej uruchamia lawinę skojarzeń o przedzieraniu się zakulisowej wiedzy do świadomości publicznej, kiedy jakimś sposobem niecni, knujący macherzy pozwalają komuś uwiecznić ich niemoralne postępki.

Ktoś, kto gdzieś tam jednym uchem usłyszał zbitkę „wstrząsające nagrania Tuska z Putinem”, mimowolnie formował więc w swoim umyśle wizję mrocznych, ukrywanych rozmów ówczesnego premiera Polski z ówczesnym premierem Rosji, toczonych w celu dokładnie nie wiadomo jakim, ale raczej związanym z zamachem w Smoleńsku. Wizję opartą na skojarzeniach i wyobrażeniach, bo przecież nie na tym, co rzeczywiście nagrania zawierają, jako że nie były one znane.

Nasuwa się zatem pytanie, po co Antoni Macierewicz zapowiadał „sensacje” i „wstrząsy” wtedy, kiedy nikt nie mógł tego zweryfikować, podkręcając tym samym emocje, zamiast pozwolić w tak istotnej sprawie przemówić sile faktów? Czyżby siłę faktów trzeba w tym przypadku podkoksować nieco dopingiem w postaci autorytetu szefa MON?

Widocznie trzeba. „Warszawska Gazeta” opublikowała tajemnicze wideo, które okazało się nagraniem kamery TVP, a więc nagraniem oficjalnym i już z tego tylko powodu właściwie pozbawia całą historię nutki spiskowości, bo trudno przecież zakładać, że któryś z polityków mógł wyskoczyć z jakimiś zbrodniczymi, tajnymi przemyśleniami widząc, że krok w krok chodzi za nim operator kamery. A dzień wcześniej Marek Pyza z tygodnika „W Sieci” chłodno stwierdził, że przedmiotowy zapis wideo nie jest „ani nowy, ani sensacyjny”.

Antoni Macierewicz w bardzo podobny sposób rozegrał przekaz smoleński przed ostatnią konferencją podkomisji, kiedy to również zapowiadane były nowości, a z wywiadów konferencję poprzedzających wyłaniał się obraz taki, że eksperci dotarli do ważnych spraw, które zasadniczo wpłyną na postrzeganie przyczyn tragedii. Po czym już na wstępie poziom techniczny samej konferencji okazał się dosyć mocno, powiedzmy, kontrowersyjny, o nagraniach, które miały być „nowe”, nikt już nie pamięta, a całą narrację dźwignął zapis słów Jerzego Millera, z którego ma wynikać, że chciał on wymóc na osobach wyjaśniających katastrofę sformułowanie raportu zgodnego z raportem rosyjskim, przy czym sprawa jest dalece niejednoznaczna, bo wbrew dominującym na prawicy głosom, jak się w słowa Millera wczytać dokładnie, chyba rzeczywiście wynika z nich, że chodziło mu o kwestie metodologiczne.

Widać zatem w postępowaniu Antoniego Macierewicza wyraźną prawidłowość. Gdy tylko pojawią się jakieś nowe wątki, bądź takie, które jako nowe można przedstawić, mniej więcej z tygodniowym wyprzedzeniem zaczyna się przez MON rozkręcanie narracji, w myśl której będzie sensacyjnie, wstrząsająco, przełomowo. Sprawa, brzydko mówiąc, „żre” w mediach, a ludziom w głowach konstruuje się obraz, że już wyjaśnili, już dotarli, już przyłapali, już się wreszcie potwierdzi. Jak dotąd nowe sensacyjno-wstrząsające fakty takiego obudowania potrzebują ze względu na to, że brakuje im sensacyjno-wstrząsającego potencjału. 

Antoni Macierewicz idzie więc w socjotechnikę, nie rozumiejąc (albo właśnie rozumiejąc; nie mam pojęcia), że tak jak odgórnie zarządzane apele smoleńskie bynajmniej nie przysłużyły się pamięci ofiar katastrofy, tak też regularnie suflowane przełomy, które przełomami nie są, nie przysługują się wyjaśnieniu czegokolwiek, wręcz przeciwnie zaciemnieją obraz sytuacji i odbierają wiarygodność. Bo jak się w końcu naprawdę pojawi jakiś przełom, to większość machnie na to ręką, wzdychając: ach, znów ten Macierewicz.

Data:
Kategoria: Polska

Tomek Laskus

Tomek Laskus - https://www.mpolska24.pl/blog/tomek-laskus

Student UW
Twitter: https://twitter.com/tomeklaskus
Facebook: https://www.facebook.com/t.laskus

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.