Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Od zecera do milionera

Jest świt 9 września 1927 r. Leżący w rowie, zdrętwiały z zimna mężczyzna odzyskuje przytomność. To Tadeusz Dołęga-Mostowicz, znany czytelnikom przedwojennej „Rzeczpospolitej” jako C. hr. Zan. Jeden z głośniejszych, niepokornych publicystów II RP, po zamachu majowym bezlitośnie szydzący z dobrej zmiany.

Chociaż nie. To trzeba jednak zacząć tak.

Mamy polskie przedwiośnie. Początek II RP i złotych lat 20-tych.

Podkreślmy - nie dla wszystkich złotych. Mimo odzyskania niepodległości wciąż trwa wielka emigracja do Stanów Zjednoczonych, dokąd między 1870 a 1924 rokiem przybyło 2,5 miliona polskich chłopów, bezrobotnych robotników, Żydów polskiego obywatelstwa. Zasiedlą slumsy Chicago i Nowego Jorku. W 1924 Amerykanie wprowadzają restrykcje i uszczelniają granice. Czy dlatego w tym samym roku Florian Czarnyszewicz, twórca kresowej epopei „Nadberezyńcy”, jako miejsce emigracji wybiera Argentynę?

Na ziemie zachodnie Rzeczpospolitej przemieszczają się przegnani, tracący wszystko kresowiacy. Wśród nich urodzony w mieście Chagalla ziemianin Tadeusz Dołęga-Mostowicz i uciekający z Kijowa przed rewolucją Jarosław Iwaszkiewicz. 

„Dnia 14 października 1918 roku o godzinie 10 wieczorem dość dziwne stworzenie wylądowało na Dworcu Wileńskim w Warszawie z małą paczką bielizny i z ogromnym kufrem, zawierającym książki, nuty, papiery i papierzyska.” 

Ogromny kufer zawiera „Oktostychy”, recytowane 29 listopada 1918 roku w kawiarni artystycznej „Pod Picadorem”, podczas debiutanckiego wieczoru Skamandrytów. 

Iwaszkiewicz przybywa do tętniącej energią odzyskanej wolności stolicy dwa lata wcześniej niż Dołęga. Trudno uwierzyć ale wściekle tropiący sanacyjnych wojskowych i szydzący z Piłsudskiego Dołęga we wczesnej młodości przystąpił do konspiracyjnej Polskiej Organizacji Wojskowej, założonej przez Komendanta. Przerywa studia w Kijowie, żeby zaciągnąć się do wojska, bierze udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Po wojnie podziela los tysięcy zdemobilizowanych.

„Nigdy nie czułem się tak źle w Warszawie, jak kiedy w końcu października 1920 roku, zdemobilizowany, znalazłem się na bruku bez żadnego przydziału. Bez mieszkania, bez zajęcia, bez domu.” 

Tak wspomina Iwaszkiewicz. Jak zawsze przesadza i użala się nad sobą. Od dzieciństwa od trudnych warunków materialnych ratują go dobre stosunki towarzyskie. Tak jest też i tym razem - z polecenia księcia Woronieckiego zostaje sekretarzem zarządu Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych, a następnie sekretarzem Marszałka Sejmu Macieja Rataja.

To Dołęga-Mostowicz naprawdę zaczyna od nowa. Niczym bohater jego książki, Nikodem Dyzma.

"Warszawa, panie drogi, nie żaden Łysków. Tu trzeba elegancko, panie drogi, z szykiem, z fasonem. Szczerze panu powiem: nie nadajesz się pan. Lepiej poszukaj pan sobie innej roboty. […] 
Ulicę zalewał gorący potop słońca. Zbliżało się południe. Ludzi było niewiele. Ruszył wolnym krokiem ku Łazienkom. Na roku Pięknej zatrzymał się, sięgnął do kieszeni kamizelki i wyłowił niklową monetę.
"Ostatni" - pomyślał." 

Były bogaty ziemianin i kawalerzysta zostaje zecerem. Czy wydeptując zakurzony warszawski bruk w upalne południa wymienił się choć raz spojrzeniem ze Zbigniewem Uniłowskim? 

Bardzo być może. Twórca „Wspólnego pokoju”, zanim zostanie autorem jednej z najbardziej naturalistycznych i skandalizujących powieści II RP, pracuje jako murarz, roznosiciel paczek u krawca, sprzedawca świętych obrazków na jarmarkach i pikolak w warszawskiej „Astorii”. 

Do niego zapewne apelował rewolucjonista i twórca manifestów futuryzmu, Bruno Jasieński.

„Trzeba otworzyć na oścież wszystkie drzwi i okna, niech wywieje ten swąd piwnic i kościelnego kadzidła którym od dziecka uczyli was oddychać.
Zaopatrzeni w gigantyczne respiratory, idziemy wam na spotkanie.
Ogłaszamy za St. Brzozowskim wielką wyprzedaż starych rupieci.
Sprzedaje się za pół darmo stare tradycja, kategorie, przyzwyczajenia, malowanki i fetysze.
Będziemy zwozić taczkami z placów, skwerów i ulic nieświeże mumie mickiewiczów i słowackich.
My, ludzie o szerokich płucach i rozrośniętych barach, kichamy od mdłych zapachów waszego wczorajszego mesjanizmu, a proponujemy wam mesjanizm nowy, jedyny, współczesny i szalony.” 

Należący do pokolenia „o szerokich płucach i rozrośniętych barach” wdycha więc Uniłowski powietrze z całych, choć już toczonych gruźlicą, płuc. Jego alter ego, przepełniony wiarą w siebie Lucjan Salis pragnie wyważyć „wszystkie drzwi i okna” Warszawy. 

„Rosły, opalony chłopak stanął na stopniach dworca, uwolnił ręce od ciężarów dwóch zniszczonych walizek i począł wycierać sobie twarz kolorową chustką do nosa. Jego wesołe oczy błądziły po wszystkim, co go otaczało; tupnął parę razy obcasem w stopień, wsłuchując się w kamienny dźwięk – dźwięk miasta.” 

Zatem mamy złote przedwiośnie. 

Staje pokolenie młodej niepodległości na stopniach i bruku ziemi obiecanej. Uniłowski nie ma nic, Iwaszkiewicz nie ma nic, Dołęga-Mostowicz nie ma nic. Razem tak bardzo nie mają nic, że zupełnie nie w głowie im, iż pierwszy wychowany na nędznym Powiślu, wżeni się w rodzinę Lilpopów, kolejny zostanie pisarzem o niemal nieograniczonej władzy, a ostatni zrealizuje sny everymana „od zecera do milionera".

Co i tak nie uchroni ich przed fatalizmem pokolenia straconego. Bowiem chichot fortuny napastuje drwiąco wszystkie zakątki ziemi ale tu u nas poczyna sobie wyjątkowo przewrotnie.

----------------------------------------------------------------------------
Przypisy:
1. Jarosław Iwaszkiewicz „Książka moich wspomnień”
2. Jarosław Iwaszkiewicz „Książka moich wspomnień”
3.  Tadeusz Dołęga-Mostowicz „Kariera Nikodema Dyzmy”
4.  Bruno Jasieński, Manifest w sprawie natychmiastowej futuryzacji życia codziennego. W Krakowie, 20 kwietnia 1921 r.
5.  Zbigniew Uniłowski „Wspólny pokój”

Data:
Tagi: #
Komentarze 2 skomentuj »

poprawny tytuł powieści Czarnyszewicza to "Nadberezyńcy". Pozdrawiam

Dziękuję!Już poprawione. Pozdrawiam i miłego dnia.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.