Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Chego nas uczy koniec TEJ Kobiety?

Przede wszystkim trzeba sobie przypomnieć, że nie świętujemy dnia, w którym Maryja stała się czwartą osobą boską, ale świętujemy zakończenie życia, kogoś takiego jak my.

Chego nas uczy koniec TEJ Kobiety?
źródło: grzegorzkramer.pl


I jeszcze stare kazanie sprzed lat:

Przede wszystkim trzeba sobie przypomnieć, że nie świętujemy dnia, w którym Maryja stała się czwartą osobą boską, ale świętujemy zakończenie życia, kogoś takiego jak my. Urodzonej w sposób zwykły, żyjącej i pracującej jak większość z nas. Kobiety, której wydarzyła się wielka Sprawa w życiu. Kobiety, która nigdy nie chciała być w centrum, zawsze stawała w cieniu swoich bliskich. A jednak nie była zalęknioną kurą domową, widać to choćby w dzisiejszej Ewangelii, kiedy wyśpiewuje swój magnificat, który owszem jest uwielbieniem Boga, ale jest i ucieszeniem się swoim życiem, a więc dostrzeżeniem dobra, które się Jej wydarzyło.

Świętujemy dzień, w którym tak naprawdę wszyscy, jako ludzie odnosimy zwycięstwo. Jedna z nas, z ciałem i duszą zostaje wzięta do nieba. Świętujemy wywyższenie i danie nam nadziei, że to, co przecież niszczeje w momencie śmierci, wcale tak naprawdę się nie kończy. To święto dowartościowuje nasze ciało.

Ktoś powie, trochę się Kościół, z tym dowartościowaniem ciała spóźnił, po całych wiekach mówienia o umartwieniu i wyższości duszy, dziś, kiedy tak ceni się ciało, to o milion lat za późno. Nie do końca, zobaczcie dziś ciało, owszem jest ważne, ale znów przegięliśmy w drugą stronę. Teraz tylko ono się liczy. Oprócz dość wąskiej grupy, która akceptuje to, co ma, kocha siebie takimi jakimi są, mamy całe mnóstwo tych, którzy nie potrafią na siebie patrzeć, bo ciągle, coś nie tak, i całe mnóstwo tych, którzy myślą, że ich siła jest w pięknym ciele. Kiedyś ciało się nie liczyło, dziś za bardzo się liczy.

Tymczasem, tak mi się zdaje, to dzisiejsze święto każe nam wrócić do równowagi jaką człowiek miał na początku. Pokazuje nam, że i dusza, a więc to wszystko, co stanowi o naszym człowieczeństwie, i ciało, a więc nasza fizyczność, są na równi ważne. Że trzeba nam znaleźć równowagę, a nie ciągle podkreślać jedno z nich.

Wiem, że to dość oczywiste sprawy. Wiem, że niczego odkrywczego nie powiedziałem. Jednak wiem, że tak naprawdę w większość z nas, jak tu jesteśmy, jest z tym jakiś problem. I warto sobie o tym przypomnieć, wywlec to do świadomości, nie po to by znów się dołować, ale szukać właśnie owej równowagi. I nie tylko o nią prosić, ale także wypracowywać ją w sobie.

Warto dziś, także zauważyć, że mamy jakiś problem z Maryją. Jedni czczą Ją, właśnie na równi z Bogiem, inni znów udają jakby tematu nie było. Może jakąś przeszkodą jest to, że patrzymy na Nią przez pryzmat złotych obrazów, wielkich słów, pompatycznych terminów, którymi Ją nazywamy, wielkich tytułów, które Jej nadajemy.

Może warto dziś, przy okazji największego Jej Święta, dostrzec ten nasz problem i z Nią, o nim pogadać?

No i rzecz najważniejsza. Nie ma Maryi bez Jezusa. To kolejna oczywistość, jednak trzeba nam ją sobie zrozumieć, po, co w ogóle zajmować się Maryją i świętować Jej wielki dzień. Ona jest Wielka – wielkością Jezusa. To wskazówka dla nas. Budować na Nim i z Nim, to trudniejsze, niż budować tylko na sobie, ale trwalsze.

Data:
Tagi: #

Grzegorz Kramer

Ojciec Grzegorz - https://www.mpolska24.pl/blog/ojciec-grzegorz1

Jestem jezuitą, księdzem. Od 2012 pracuję i mieszkam w Krakowie.
Urodziłem się w 1976 roku, w Bytomiu, a wychowywałem w Gliwicach.
W wieku 21 lat, dołączyłem do Towarzystwa Jezusowego.
Pracowałem przez pięć lat w parafii św. Klemensa we Wrocławiu jako duszpasterz młodzieży.
Obecnie pracuję w duszpasterstwie powołań Prowincji Polski Południowej.
Zostałem jezuitą, bo uważałem i dalej uważam, że to najlepsza (dla mnie) droga, by przeżyć przygodę i do tego przeżyć ją z Kimś, kto każdego dnia uczy mnie, co znaczy być mężczyzną.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.