Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Domek z kart

Każde wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych wzbudzają zainteresowanie, a już zwłaszcza te, które wyłonią zupełnie nowego prezydenta USA. A z takimi wyborami będziemy mieli do czynienia w listopadzie tego roku. Amerykanie wybiorą nowego prezydenta. No chyba, żeby nie...

Domek z kart
źródło: pixabay.com

W Stanach Zjednoczonych proces wyboru prezydenta jest kilkuetapowy. Najpierw we wtorek po pierwszym poniedziałku listopada, w poszczególnych stanach wyborcy głosują na kandydatów. Z wyjątkiem Nebraski i Maine, gdzie głosy rozdzielane są proporcjonalnie, obowiązuje zasada, że kandydat z większością głosów wygrywa, to znaczy wszyscy elektorzy z tego stanu będą reprezentowali zwycięską partię. Elektor może głosować na dowolnego kandydata, jednak rzadko zdarzają się sytuacje, aby oddawał głos na reprezentanta innej partii. W kolejnym etapie, który ma miejsce w pierwszy poniedziałek po drugiej środzie grudnia, elektorzy wybierają prezydenta, a następnie wiceprezydenta. W Kolegium każdy stan reprezentowany jest przez tylu elektorów, ilu ma Reprezentantów i Senatorów w Kongresie, a zgodnie z XXIII poprawką z 1961 r. Dystrykt Kolumbii ma tylu elektorów, ilu miałby Kongresmenów, gdyby był stanem. Łącznie więc Kolegium Elektorów składa się z 538 członków. Nie ma jednak sytuacji, w której spotykaliby się wszyscy elektorzy w celu dokonania wyboru najważniejszych osób w państwie. Elektorzy spotykają się w stanowych parlamentach i tam głosują na prezydenta i oddzielnie na wiceprezydenta,  wyniki przekazują przewodniczącemu Senatu USA, który odczytywane są na wspólnym posiedzeniu obu izb Kongresu. Przy wyborze zarówno prezydenta, jak i wiceprezydenta Stanach Zjednoczonych, kandydat musi uzyskać bezwzględną większość głosów Kolegium Elektorów, tj. co najmniej 270 z 538. Co jeśli nie uda się osiągnąć wymaganej większości?

Postępowanie reguluje XII poprawka do konstytucji z 1804 r. Senat USA wybiera wiceprezydenta bezwzględną większością głosów spośród dwóch kandydatów, którzy uzyskali największą liczbę głosów oddanych przez elektorów. Kworum stanowi 2/3 senatorów, a dla wyboru trzeba uzyskać głosy ponad połowy ogółu senatorów. Inaczej wygląda procedura wyboru wiceprezydenta, jeśli wakat nastąpi w trakcie kadencji. Prezydent wskazuje kandydata na swojego zastępcę, który musi uzyskać poparcie obu izb Kongresu. Gerald Ford był jedynym w historii prezydentem USA, który nie został wybrany w wyborach powszechnych. Za prezydentury Richarda Nixona, wybranym wraz z nim wiceprezydentem był Spiro T. Agnew, który zrezygnował z urzędu w 1973 r. Jego następcą został Gerald Ford, który po dymisji Nixona, sam został prezydentem. XII poprawka regulująca wybór prezydenta i wiceprezydenta zmieniła dotychczasowe zasady, zgodnie z którymi prezydentem zostawał kandydat, który zdobył najwięcej głosów, a wiceprezydentem kandydat z drugim najlepszym wynikiem. Efektem tego było obsadzenie najważniejszych stanowisk w kraju konkurentami politycznymi.

Jeżeli Kolegium Elektorów nie oddałoby ponad połowy głosów na jednego kandydata na prezydenta, to decyzję podejmuje Izba Reprezentantów, która wybiera jednego spośród trzech kandydatów, którzy do tej pory otrzymali najlepsze wyniki. Głosy liczone są oddzielnie dla każdego stanu, każdemu z nich przysługuje jeden głos. Kworum wynosi 2/3 stanów, z których każdy musi być reprezentowany przez co najmniej jednego przedstawiciela, a dla wyboru trzeba uzyskać głosy ponad połowy stanów. Tylko raz zastosowano powyższą procedurę.

Ale to już było...

W 1824 r. o urząd ubiegało się czterech kandydatów: sekretarz stanu John Quincy Adams, syn drugiego prezydenta USA, Johna Adamsa Juniora; spiker Izby Reprezentantów Henry Clay; senator Andrew Jackson i sekretarz skarbu William Crawford. Kolegium Elektorów miało łącznie 261 głosów, a do zwycięstwa kandydat potrzebował 131. Wyniki głosowania elektorów były następujące: Jackson – 99; Adams – 84; Crawford – 41; Clay – 37. Najwięcej głosów zostało oddanych na Jacksona, ale było ich zbyt mało, żeby ogłosić go zwycięzcą i nowym prezydentem.

Zgodnie z XII poprawką głowę państwa miała wybrać Izba Reprezentantów spośród trzech kandydatów, którzy uzyskali najlepszy wynik. Innymi słowy, kandydatem przestał być Henry Clay, który przewodniczył izbie mającej dokonać elekcji. Jego brak sympatii do faworyta z pierwszego etapu, pozwolił Clayowi porozumieć się z drugim w kolejności Adamsem, któremu przekazał swoje poparcie. W pierwszym głosowaniu, jakie odbyło się w Izbie Reprezentantów, John Quincy Adams uzyskał poparcie w 13 z 24 stanów i został prezydentem USA. W gabinecie nowego prezydenta sekretarzem stanu został Henry Clay. Andrew Jackson, największy przegrany tamtej kampanii, został pierwszym w historii Stanów Zjednoczonych kandydatem, który zarówno w głosowaniu powszechnym, jak i w przeliczeniu na poszczególne stany, zdobył większe poparcie niż przeciwnicy, ale nie został prezydentem. Jackson uważał, że jego przegrana była skutkiem korupcji politycznej, ale w tej sprawie nie wszczęto żadnego postępowania. W następnych wyborach prezydenckich w 1828 r. wzięło udział tylko dwóch kandydatów, ale tym razem to Jackson pokonał ubiegającego się o reelekcję Adamsa. W wyborach 1832 r. Jackson odegrał się też na Henrym Clayu.

Do trzech razy sztuka?

Kiedy dobiegała końca druga kadencja prezydenta Stanów Zjednoczonych, Jerzego Waszyngtona, zapowiedział on, że nie będzie ubiegał się o kolejną. Następni prezydenci powtarzali ten schemat i żaden nie ubiegał się o trzecią kadencję, chociaż mógł to zrobić, nie było to w żadnym razie zabronione. Sytuacja zmieniła się w czasie II wojny światowej, kiedy to sprawujący od 1936 r. drugą kadencję Franklin Delano Roosevelt postanowił po raz trzeci wystartować w wyborach i udało mu się je wygrać tak samo, jak kolejne w 1944 roku. Roosevelt zmarł kilka miesięcy po czwartym wyborze, pozostając osobą najdłużej w historii piastującą funkcję Prezydenta USA. Dopiero w 1951 r. weszła w życie XXII poprawka do Konstytucji USA, która usankcjonowała prawnie zwyczajowe ograniczenie prezydenckich kadencji do dwóch. Wiele państw, w tym Polska, stosuje u siebie to rozwiązanie, uznając liczbę dwóch kadencji za wystarczającą.

Data:
Kategoria: Świat
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.