Po co była ta cała awantura, która tak osłabiła państwo polskie na arenie międzynarodowej i umożliwiła siłom zewnętrznym ingerencje w wewnętrzne sprawy Polski? PiS zamiast naprawić błąd PO, zachował się tak samo jak poprzednia koalicja rządowa, dokonując swoistego "skoku" poprzez odebranie poprzedniemu Sejmowi przysługującego mu prawa do wyboru trzech sędziów. Dziś pod wpływem presji zewnętrznej ustępuje na całej linii. Niezaprzysiężeni sędziowie zostaną ponownie wybrani i zasiądą w Trybunale Konstytucyjnym. Taka jest cena "kompromisu". Ale to nie żaden kompromis, to pełna kapitulacja. Polska została upokorzona na arenie międzynarodowej. I nie tylko zmuszona do zmiany polityki pod naciskiem zewnętrznym, ale jeszcze przedstawiona w międzynarodowej opinii publicznej jako państwo o zagrożonej demokracji. To klęska wizerunkowa, za którą cenę jeszcze będziemy płacili w przyszłości. Władze Polski dowiodły, że prowadzą awanturniczą politykę, której potem nie potrafią obronić.
Fundamentem polityki niepodległościowej jest odrzucenie przymusu zewnętrznego
przy wewnętrznej polityce. Uleganie zewnętrznej presji w tej dziedzinie
świadczy nie tylko o braku argumentów, ale także o braku charakteru do obrony
podmiotowości naszego kraju w płaszczyźnie międzynarodowej. Kaczyński najpierw
eskalując konflikt, a potem kapitulując, potwierdził niską opinię Komisji
Europejskiej dotyczącą zdolności obecnego rządu do prowadzenia samodzielnej
polityki narodowej. Doprowadził w ten sposób do poważnego osłabienia polskiego
państwa na arenie międzynarodowej. A debata i uchwała sejmowa o
"suwerenności" była tylko teatrem rozegranym przed opinią publiczną w
celu przekonania jej o swoim pryncypialnym stanowisku. W świetle stanowiska
władz polskich ta debata i przemówienie premier Szydło było zakłamaną szopką.
Sejmową uchwałę o suwerenności symbolicznie porwała posłanka Pomaska z PO, ale
w sposób rzeczywisty podarł ją Jarosław Kaczyński.
Marian Piłka
historyk, wiceprezes Prawicy Rzeczypospolitej