Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Polscy Strzelcy Konni - „ani z soli, ani z roli, jeno z tego, co ich boli”

Polscy Strzelcy Konni - „ani z soli, ani z roli, jeno z tego, co ich boli”
źródło: wikipedia

Pisałem o polskich ułanach w „GPC” („Ułański duch” z 27.07.2015, „Ułani, ułani ‒ malowane dzieci” z 18.08.2015, „Chwała polskiej jazdy” z 14.09.2015, „Polska ułańska” z 30.11.2015, „Jak te polskie ułany biją się – ziemia aż drży” z 21.12.2015, „Wielkopolscy ułani z Wilna i Polesia” z 25.01.2016, „Polscy ułani: ze śmiercią pod rękę, z pieśnią na ustach” z 08.02.2016), a ostatnio o naszych szwoleżerach („My za Polskę naszą i za sławę naszą – wojujemy was!” z 09.05.2016). Teraz o konnych pułkach strzelców. Mój Boże, jakież oni mieli żurawiejki! I dziś po blisko wieku wpadają w ucho bardziej niż pseudoprzeboje jakichś szarpidrutów.

"(...) strzelec z Garwolina - dzielna postać, butna mina"

Oto na przykład Pierwszy Pułk Strzelców Konnych stacjonujący w pobliżu Warszawy (dziś to okręg siedlecki) ‒ w Garwolinie. Proporzec mieli dwukolorowy zielono-czerwony (zielony na górze). I śpiewali: „Jedzie strzelec z Garwolina – Dzielna postać, butna mina”. W kultowej już, ręcznie pisanej i rysowanej, książeczce J. Malewskiego „Żurawiejki” (Warszawa 1964) widać strzelca w rogatywce na karym koniu jakby na defiladzie na tle szpaleru drzew i oddalonych małych domków.

1. PSK był oddziałem kawalerii najpierw Armii Polskiej we Francji (1919), a następnie służył ojczyźnie już na terenie Polski. Po Kampanii Wrześniowej odtworzono go w ramach Związku Walki Zbrojnej w 1940 roku.

Miał też i inne żurawiejki. Jedna była mało cenzuralna, choć wzorowana na słynnym wierszyku Władysława Bełzy „Kto Ty jesteś – Polak mały". Brzmiała ona tak: „Gdzie Ty mieszkasz ‒ w Garwolinie/ Strzelcem jesteś ‒ taki synie”. Oczywiście końcówkę śpiewano często inaczej niż „taki synie”, ale nie będę pisał jak – pozostawiam to domyślności Czytelników.

Ponieważ w pułku miała być nieproporcjonalnie duża liczba oficerów w stosunku do szeregowców, to znalazło to wyraz w kolejnej żurawiejce: „Niedaleko od stolicy- siedzą sami pułkownicy”. Ponieważ pułk miał charakter w pewnym sensie „wszechpolski”, bo służyli w nim oficerowie, podoficerowie i żołnierze z ziem do niedawna będących pod trzema zaborami, praktycznie z całej Rzeczpospolitej, zatem śpiewano: „Z całej Polski zbieranina – To są strzelcy z Garwolina!”. Inna żurawiejka odnosiła się do historii i genezy 1. PSK czyli faktu, że powstał on na ziemi Napoleona Bonapartego (który skądinąd był nieoficjalnym patronem pułku) – stąd śpiewano dumnie: „Z Francji swój początek bierze – Spośród strzelców jest na przedzie”.

„Napoleońscy” strzelcy mieli też inną, choć również nieoficjalną, nazwę „Raszyńskich”.

Pierwszym dowódcą pułku ‒ zaledwie przez miesiąc: od października do listopada 1919, ale jednak ‒ był pułkownik Tadeusz Sulimirski. Co do ostatniego, to zależy od uznania historyków. Gdy chodzi o regularną jednostkę Wojska Polskiego, to był nim do września 1939 rotmistrz Stanisław Łukaszewicz. Jeśli jednak brać pod uwagę odtworzenie 1. PSK w ramach ZWZ-AK, to byłby nim ppłk Karol Błasiński (1940-44). Ciekawe, że w czasie Kampanii Wrześniowej pułk dowodzony był przez trzech dowódców: wspomnianego już Łukaszewicza, a wcześniej przez pułkownika Stanisława Lewickiego, a potem przez majora Włodzimierza Białobłockiego. Ten ostatni był swoistym rekordzistą pułku, gdy chodzi o jego dowodzenie: szefował mu aż 4 razy (1937, a następnie trzykrotnie w 1939). O sporych rotacjach kadrowych na tym stanowisku świadczy, że tylko w w1939 1. PSK miał aż 7 dowódców!

Pułk bił się dzielnie o „pierwszą Niepodległość”, o czym świadczy fakt, że trzech jego żołnierzy (dwóch oficerów i strzelec) zostali odznaczeni srebrnym krzyżem Orderu „Virtuti Militari” V klasy. Za Kampanię Wrześniową 1939 ten sam honor spotkał trzech oficerów i jednego podoficera. Straty wojenne wyniosły 27 poległych i zmarłych z ran.

Sztandar i zakonnice

Święto pułkowe przypadało 9 maja. Nieprzypadkowa to data: tegoż dnia w 1919 roku I grupa 4. Pułku Szwoleżerów funkcjonująca w składzie „Błękitnej Armii" niesłusznie dziś mało pamiętanego generała Józefa Hallera przekroczyła granice polsko-niemiecką (na stacji kolejowej Zbąszyń), by później rozlokować się pod Skierniewicami. Dowódcą grupy był wtedy francuski oficer, ale Polak major Henryk Paweł de Baupuis.

Cała historia była ze sztandarem pułku. Nadano go 4 maja 1924 roku w siedzibie pułku w Garwolinie w piąta rocznicę wyjazdu forpoczty późniejszego 1. PSK z Francji do Polski. Wręczał go prezydent Stanisław Wojciechowski. Po 12 latach w czasie manewrów nastąpiło długotrwałe oberwanie chmury, które spowodowało, że sztandar tak zafarbował, iż był nie do poznania. W ścisłej tajemnicy (!) wycięto najważniejsze fragmenty pierwotnego sztandaru i naszyto na nowy – pierwszy wszak pozbawiony haftów zostawiono w muzeum pułkowym. Gdy po kolejnych trzech latach rozwiązano - podczas wojny polsko - niemieckiej- pułk pod Tomaszowem Lubelskim, sztandar zakopano w Lasach Janowskich. Nowego sztandaru nie odnaleziono, ale 28 lat po zakończeniu wojny w Garwolinie niespodzianie dotarto do starego sztandaru. Dzięki temu w 1974 roku podczas święta pułku zaprezentowano kopię sztandaru wykonaną przez… siostry zakonne z Poznania ze zgromadzenia Sacré-Cœur

Strzelcy 1. PSK mieli czapki-rogatywki z amarantowym otokiem i ciemnogranatowe spodnie z amarantowymi lampasami.

Pierwszy Pułk Strzelców Konnych (pod tą nazwą funkcjonował od wiosny 1923 roku, choć istniał już wtedy od 4 lat) zapisał dobrą kartę wojny z bolszewikami, biorąc udział w wyprawie na Dryssę i szarżując pod Krasnem. Tak, pod tym samym Krasnem, gdzie dzielnie walczył z Rosjanami ...127 lat wcześniej 8 Pułk Szwoleżerów- Lansjerów ( zwany też Pułkiem Ułanów Nadwiślańskich). Następnie bił się pod Michnicami w ramach polskiego przeciwnatarcia na Grodno. Potem musiał się cofać przed armią Tuchaczewskiego, aby w końcu wziąć udział w słynnej Bitwie Warszawskiej, walcząc 15 sierpnia 1920 roku pod Radzyminem. Potem, w ramach naszej ofensywy, osiągnął Ostrołękę, by następnie zostać przerzuconym na linię Dniestru i zakończyć działania wojenne na Kresach Południowo-Wschodnich w okolicach Tarnopola i Szepietówki.

Po 19 latach, we wrześniu 1939 1. PSK walczył jako część Warszawskiej Brygady Pancerno-Motorowej i nacierał na Annopol, atakując tam Niemców po przekroczeniu przez nich granicy Wisły. Ostatnią bitwę stoczył właśnie pod Tomaszowem Lubelskim.

Odtworzony w ramach ZWZ-AK stawał w Powstaniu Warszawskim (jako Dywizjon 1806) na Woli i na Starym Mieście w ramach Zgrupowania „Radosław”.

Okulary pod rogatywką

Drugi PSK stacjonował w Hrubieszowie i podlegał słynnej Wołyńskiej Brygadzie Kawalerii. Jego popisowa żurawiejka była następująca; „Cienki w pasie , tęga głowa – To są strzelcy z Hrubieszowa”. We wspomnianej już pracy J. Malewskiego 2. PSK ilustrowany jest rysunkiem żołnierza bez konia, ale z „ułańskimi”, nieco wykrzywionymi nogami, trzymającym w ręku biurową teczkę (sic!). Pod rogatywką widać... okulary. Proporzec miał prawie identyczny jak 1.PSK czyli szmaragdowo-amarantowy, ale owe dwa kolory przedzielone były błękitnym czy też chabrowym paskiem. Jego strzelcy nosili identyczne rogatywki i spodnie, jak towarzysze broni z 1 Pułku.

Zachowało się stosunkowo mało żurawiejek śpiewanych przez wojaków z 2. PSK. Jedna z nich z dumą głosiła: „Na podstawie słów bezstronnych – Górą nasz Pułk Strzelców Konnych”.

2. PSK również, jak i 1. PSK wywodził się z armii generała Hallera, a ściślej z 1. Dywizjonu Pułku Szwoleżerów. Sformowano go w 1918 roku we Francji, a pod koniec kwietnia 1919 znalazł się w Chełmie, skąd prawie natychmiast skierowano go na wojnę z bolszewikami. Nazwę 2. Pułku nosił od jesieni 1920.

Szczególną kartę wojenną 2. PSK zapisał w Polskim Wrześniu. Razem z Wołyńską Brygadą Kawalerii był częścią Armii Łódź i odpierał huraganowe ataki niemieckich wojsk pancernych (!), starając się opóźnić ich natarcie w głąb Polski. Ale już 1 września wziął udział w bitwie pod Mokrą, atakując niemiecką IV Dywizję Pancerną. Do pułkowej historii szczególnie przeszedł „wypad na Kamieńsk”, gdy strzelcy zaskoczyli wroga nocnym atakiem, zabijając 100 Niemców i niszcząc kilkanaście czołgów i cystern.

Pułk walczył też w okolicach Kruszewa i Żeromina. Następnie cofał się przez Puszczę Kampinowską i ostatecznie wszedł w skład Grupy Operacyjnej generała Andersa. Walcząc na Roztoczu i Zamojszczyźnie, zakończył kampanię 23 września. Straty miał znacznie większe niż 1. PSK : poległo aż 89 oficerów i żołnierzy. Został za Wrzesień '39 odznaczony Orderem Virtuti Militari, tak jak 1. PSK.

Warto prześledzić, co stało się z obsadą dowódczą 2. PSK z września 1939 roku. Aż pięciu oficerów zamordowali Rosjanie w Charkowie: adiutanta dowódcy – rotmistrza Adama Romana Sulimira, kwatermistrza – rotmistrza Bohdana Bogumiła Dobrzańskiego, dowódcę 1. plutonu 3. szwadronu – ppor. Wiktora Lorenza , dowódcę 1. plutonu 4. szwadronu – ppor. Ludwika Bronisława Szawarskiego oraz dowódcę szwadronu gospodarczego ppor. rez. Stefana Grabskiego. Ponadto zastępca dowódcy pułku major Włodzimierz Łączyński zginął z rąk Niemców we wrześniu 1944 jako więzień oflagu, kapelan ks. Józef Śliwa zmarł w październiku 1942 w niemieckim obozie śmierci w Dachau, podobnie jak dowódca plutonu kolarzy ppor. Józef Kotwica (w sierpniu 1944). Z kolei dowódca 4.szwadronu por. Antonii Czernysiewicz zginął już w trzecim dniu wojny z Niemcami, będąc zresztą dowódcą zaledwie przez 9 dni.

2. PSK miał oficjalną pułkową odznakę w kształcie proporczyka oliwkowo-amarantowego z chabrowym paskiem i wyeksponowanym godłem Armii Polskiej we Francji.

Hrubieszowscy strzelcy mieli dwa sztandary. Oba wręczali im prezydenci, tyle że pierwszy – prezydent... Francji (za czasów Hallera) Raymond Poincare w 1918 roku i drugi – prezydent Rzeczypospolitej Stanisław Wojciechowski w 1925.

Ciekawostką jest, że pierwszym dowódcą 2. PSK był pułkownik Aleksander Rudolph – ten sam, który dowodził również, tyle że rok później 1.PSK. W 2. pułku – w odróżnieniu od pierwszego ‒ rotacja na stanowisku szefa pułku była minimalna. Przez okres II RP miał on zaledwie trzech dowódców – po płk. Rudolphie przez 8 lat dowodził ppłk kawalerii Antoni Długoborski, a następnie przez 11 lat(!) ppłk, a następnie płk kawalerii Romuald Niementowski – zastąpiony trzy dni przed agresją Niemiec na Polskę przez ppłk. kawalerii Józefa Mularczyka. Skądinąd zastępców dowódcy pułku w ciągu całej II RP naliczyłem też raptem tylko czterech.

Wołkowyscy strzelcy konni - „Do rozróby zawsze skłonni...”

3. Pułk Strzelców Konnych im. Hetmana Stefana Czarnieckiego stacjonował w kresowym Wołkowysku i podlegał Suwalskiej Brygadzie Kawalerii (i komu to przeszkadzało, że Suwałki i Wołkowysk były w jednym państwie?)

Śpiewali taką oto żurawiejkę : „Kto ostrogą, szablą błyska – To są strzelcy z Wołkowyska” . J. Malewski zilustrował 3. PSK, nawiązując właśnie do tej żurawiejki, „spieszonym ułanem” ze świecącymi ostrogami, z wielką szablą, kroczącym zamaszystym krokiem, z zaciśniętą pięścią, na zielonej równinie w pełnym słońcu. „Wołkowyscy” żurawiejki mieli świetne. Jedna z nich pokazywała prawdziwą dumę z pułku ‒ cóż z tego, że w niewybrednych słowach: „A kto Pułku nie szanuje – Niech nas w dupę pocałuje”. Zdaje się, że strzelcy z 3. PSK byli dzielni nie tylko na polu bitwy, ale także „chrobrzy”, by użyć tego staropolskiego określenia i poza nim. Świadczy o tym następująca żurawiejka: „Do rozróby zawsze skłonni – Wołkowyscy strzelcy konni. / Lance do boju, szable w dłoń – Bolszewika goń, goń, goń!”. Ale, jak to zawsze w zasadzie bywało czy to u ułanów czy u szwoleżerów czy u strzelców również, były też żurawiejki autoironiczne: „Słabi w szabli mocni w pysku – To są strzelcy w Wołkowysku”. Tę ostatnią żurawiejkę przytaczam z historycznego obowiązku, bo w jej prawdziwość kompletnie nie wierzę. Akurat bowiem 3. PSK słynął z legendarnego świetnego wyszkolenia. To właśnie do tego poziomu przygotowania do służby odnosiło się powiedzonko zawierające najwyższe uznanie: „Tyle zysku, co w Wołkowysku”.

Proporzec kresowych strzelców był trójbarwny: duży pas szmaragdowy na górze, duży amarantowy na dole, przedzielone wąskim żółtym. Nieformalne odznaki pułku zawierały daty pokazujące historyczną ciągłość jednostki: „1815 – 1919” czyli kontynuacja żołnierzy Królestwa Kongresowego i w postaci walk o Niepodległą (Drugą) Rzeczpospolitą.

Pod koniec zeszłego miesiąca przypadało Święto Pułku dla upamiętnienia połączenia się 27 kwietnia 1922 roku rożnych szwadronów w Białymstoku, które zakończyły fazę tworzenia 3. PSK.

Pułkowy patron, Hetman Polny Koronny Stefan Czarniecki powtarzał słowa, które przeszły do historii, stając się symbolem ofiarnego patriotyzmu: „Jam nie z soli, ani z roli, jeno z tego, co mnie boli”. Pamiętam jak tych słów uczyła mnie moja śp. Mama, gdy miałem ledwie parę lat. Minęło pół wieku – pamiętam je, jakbym usłyszał wczoraj. Swoja pozycję Wielki Hetman pochodzący z kresowej Czarncy zawdzięczał bowiem nie solnym żupom, ani nie wielkim ziemskim włościom, lecz wojskowej służbie Ojczyźnie. Nie będzie pewnie przesadą, jeśli uznamy, iż to „wyznanie polskiej wiary” mogło być mottem dla strzelców 3. Pułku.

Polski Wrzesień dla 3. PSK oznaczał boje w składzie Suwalskiej Brygady Kawalerii będącej częścią SGO „Narew”. Po wymuszonych przebiegiem wojny polsko-niemieckiej przegrupowaniach walczył w świeżo utworzonej Dywizji Kawalerii „Zaza”. Szlak bojowy wiódł w ostatniej dekadzie września 1939 przez Kalinkowicze i potyczki nad Wieprzem, w składzie SGO „Polesie” dzielnie bić się w legendarnej Bitwie pod Kockiem (2-6.10). Ostatnią bitwę stoczył wtedy, gdy olbrzymia większość polskich żołnierzy poszła do niewoli, musiała skapitulować, przedzierała się do sąsiadów na południe lub zginęła – 6 października w Kalinowym Dole.

Historia tego pułku jest jakby z filmu wzięta. Oto jego pierwszym dowódcą był płk Władysław Tomaszewicz, polski patriota – oficer armii carskiej. Słynął z tego, że dowodził w boju siedząc lub stojąc ... w powozie. Szwadrony, z których połączenia powstał 3. PSK zajmowały Wilno pod wodzą podpułkownika – legendy Beliny-Prażmowskiego, prowadziły operację nad Niemnem i zajmowały polską Lidę (dziś, nie wiadomo czemu, znajduje się ona na terytorium Białorusi – byłem tam i zawsze będę pamiętał śpiewną mowę tamtejszych rodaków).

Huzarzy Śmierci” na polskich Kresach

Inny szwadron walczył o polski Wołyń z Ukraińcami. A potem kontynuował kresowe bitwy pod Sarnami, nad Styrem i Stochodem. Kolejna jednostka, która współtworzyła później 3.PSK to dywizjon o jakże groźnej, choć wszak prawdziwej nazwie „Huzarów Śmierci”. Powstał w Białymstoku i składał się z ochotników. Był też wreszcie inny szwadron, sformowany w Tarnowie, który też zaliczył kresowy szlak wojenny, walcząc pod Kamieńcem Litewskim i Wołkowyskiem – pewnie nie przypuszczając, że będzie tam w przyszłości siedziba ich pułku. Charakterystyczne, że szwadrony te formowano w Małopolsce lub w Kujawsko-Pomorskim, a i tak biły się na Kresach. Powstawały one dzięki odwadze oficerów i żołnierzy, ale i dzięki ofiarności ziemian – np. Konstantego Morzyckiego spod Włocławka.

Jak tu zakończyć tę narrację o obrońcach Ojczyzny? Może rozkazem gen. Franciszka Kleeberga skierowywanym m.in. do wołkowyskich strzelców. Kończy się on tak: „Dziękuję Wam, za Wasze męstwo i Waszą karność. Wiem, że staniecie, gdy będzie potrzeba. Jeszcze Polska nie zginęła i nie zginie!”...


Data:
Kategoria: Polska

Ryszard Czarnecki

Ryszard Czarnecki - https://www.mpolska24.pl/blog/ryszard-czarnecki

polski polityk, historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII i VIII kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister – członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.