Wydaje się, że te mądrości zostały „wyleczone”. Były nie tylko mylne. Jest zupełnie odwrotnie.
Badania przeprowadzone przez Narodowy Instytut Zdrowia USA wykazują,
że dieta redukująca węglowodany na rzecz tłuszczu - w tym tłuszczów
nasyconych znajdując się w mięsie i w maśle - poprawia prawie
każdy wskaźnik zdrowia, znacznie bardziej niż diety o niskiej
zawartości tłuszczu, które zalecano nam już od paru pokoleń.
"Naukowy establishment medyczny bardzo się myli" - mówi kardiolog Dennis
Goodman, dyrektor Integrative Medicine w Nowym Jorku "Dotychczasowy
system dogmatów był błędny."
W badaniach przeciwstawiano schematyczną dietę ograniczającą tłuszcz, zalecaną przez lobby zwalczania cholesterolu, diecie opartej na wysokiej zawartości tłuszczu i o niskiej zawartości węglowodanów.
"Obie grupy korzystały z węglowodanów znajdujących się w zielonych, liściastych warzywach, zawierających wysokie stężenia składników odżywczych i błonnika powodujących, że zawsze, na bieżąco, jesteś syty" - mówi Lydia Bazanno, prowadząca badania. "Obie grupy miały trzymać się z dala od kwasów tłuszczowych (saturated fat). Grupa powstrzymująca się od spożycia tłuszczu mogła w dalszym ciągu jeść węglowodany, w tym chleb i zboża, zachowując spożycie tłuszczów nasyconych – zwykle zawartych w produktach pochodzenia zwierzęcego - poniżej 7 procent całkowitej ilości spożywanych kalorii.
Rok
później okazało się, że grupa na pełnotłustej nisko węglowodanowej
diecie straciła na wadze trzy razy więcej – 6 kg w porównaniu z 2
kg – a utrata masy ciała pochodziła z tkanki tłuszczowej. Grupa o diecie
nisko tłuszczowej straciła na wadze poprzez ubytek mięśni. Bardziej
przekonujące były wyniki badań krwi, stosowane do pomiaru ryzyka chorób
serca i cukrzycy. Grupa o wysokiej zawartości tłuszczu w diecie mimo
jedzenia prawie dwa razy tyle tłuszczów nasyconych miała także większą
poprawę w zawartości cholesterolu LDL, cholesterolu HDL i
trójglicerydów.
Tłusty schaboszczak jest zdrowszy od makaronu i
kluchów - to fakt. Nasz organizm nie wytwarza kalorii z tłuszczu,
białka i węglowodanów w ten sam sposób. "Gdy jemy węglowodany, we krwi
są one przetwarzane na cukier, nawet te z pełnego ziarna, choć w mniejszym stopniu" - mówi Jeff Volek, naukowiec z Ohio State University.
Organizm reaguje korzystając z hormonu insuliny, a ta przetwarza
nadwyżkę cukru we krwi na kwasy tłuszczowe składowane w tkance
tłuszczowej wokół naszych bioder i brzuszka .
Następnie poziom cukru
we krwi spada i tkanka tłuszczowa uwalnia kwasy tłuszczowe jako
paliwo do spalania. Ale wysoko węglowodanowa dieta utrzymuje poziom tak
wysoki, że te kwasy tłuszczowe nie są uwalniane, mówi
Volek. Organizm nadal transportuje cukier do komórek tkanki
tłuszczowej, przybywa kilogramów, których nigdy nie zdążamy spalić.
Tymczasem tłuszcz w diecie jest tylko makroskładnikiem, który nie ma wpływu na insulinę lub poziom cukru we krwi. "To oznacza, że to prawdopodobnie nadmierna ilość węglowodanów, nie tłuszczu, powoduje uczucie głodu" - dodaje. Niskowęglowodanowa dieta przerywa to błędne koło, utrzymując poziom insuliny wystarczająco niski, aby zmusić organizm do spalania tłuszczu.
Ale czy zbyt dużo tłuszczów nasyconych jest złem dla serca? "Dowody, że tak jest upadły" - mówi dr Eric Westman, lekarz bariatra. To prawda, że tłuszcze nasycone mogą podnieść poziom cholesterolu. Ale, jak wiemy, jest dobry cholesterol i zły cholesterol. I okazuje się, że dieta bogata w tłuszcze nasycone zwiększa ilość dobrego i zmniejsza ten ostatni. Węglowodany, z drugiej strony, robią to dokładnie odwrotnie.
Dieta wysokotłuszczowa zeszła do podziemi, gdyż w latach
pięćdziesiątych siłą wprowadzono do świadomości ludzi przesąd, wg
którego traktowano organizm ludzki jako matematyczną maszynę liczącą
kalorie. "Tłuszcz ma więcej kalorii na gram niż węglowodany i białko,
tak więc tłuszcz musi zrobić z ciebie grubasa. To był naiwny, ale
popularny pogląd o fizjologii człowieka."
Drugim przesądem dyskryminującym tłuszcze było oskarżenie o zatykanie tętnic. Kulminacja nastąpiła w latach 70, gdy oparto się na luźnej korelacji między spożyciem tłuszczu, całkowitym poziomem cholesterolu i chorobami serca. Ale przecież to, że dwie rzeczy występują razem, nie oznacza, że jeden problem powoduje drugi. Ale histeria antylipidowa stała się tak popularna, że "przez 20 lat nie było żadnych pieniędzy na finansowanie badań naukowych nad czymkolwiek innym niż diety niskokaloryczne i o niskiej zawartości tłuszczu".
Teraz Amerykańskie Towarzystwo Chorób Serca przyznaje, że rafinowane
węglowodany, jak mąki i cukier, zagrażają nie tylko talii, ale i zdrowiu
układu sercowo-naczyniowego. Jeszcze zalecają utrzymanie tłuszczów
nasyconych poniżej 6% całkowitego dziennego zapotrzebowania na
kalorie albo połowę spożycia diety nisko węglowodanowej. Na razie nie
posiadają wystarczającej ilości badań klinicznych potwierdzających, że
tłuszcze nasycone są bezpieczne. Brak również "twardych dowodów" że
niskowęglowodanowa dieta prowadzi do zawału serca, udaru mózgu lub
zgonu. Nikt też nie może powiedzieć ze 100% pewnością, że dieta
wysokotłuszczowa sprawi, że będziesz żyć dłużej. Pewnie dlatego tak
niewielu lekarzy ją poleca.
Na takim jedzeniu przeżyli nasi pradziadowie i lekarzy raczej nie widywali, to i nam nie zaszkodzi.
Aha! Szczepionek też nie znali, a domowa "siwucha" przewyższała antybiotyk.