I dlatego tego typu „newsy” dziwią, zwłaszcza że gazeta z założenia nie posiada profilu fantasy. Dziwią również dlatego, że na pytanie dziennikarza zdecydowanie zaprzeczałem takiemu urojonemu scenariuszowi. Żałuję, że dziennikarz napisał to, co chciał, a nie to, co było prawdziwe. Żałuję również, że gazeta tym materiałem dowiodła braku jakichkolwiek zasad, które są wpisane w zawód dziennikarza. W efekcie materiał zasiał niepewność…
I nie bez przyczyny tuż po informacji „z moim udziałem” jeden z tygodników (celowo nie podaję tytułów, żeby nie promować takiego poziomu) chwyta dogodny wątek „rozłamu w PSL” i powstaje kolejny materiał o bzdurnym buncie w partii. Podkreślam, że nieprawdziwy, który od razu zdementował prezes Władysław Kosiniak-Kamysz: „Żadne rozmowy z PiS ani się nie toczyły, ani się nie toczą. Żaden z polityków PSL nie uczestniczy w zakulisowych rozmowach z PiS. PSL jest kategorycznie przeciwny takiemu stylowi prowadzenia polityki przez usłużne media. Artykuł i zawarte w nim kłamstwa mają na celu rozbicie klubu PSL. Dlatego dawanie wiary tego rodzaju kłamstwom nie ma najmniejszego uzasadnienia.”
Przypadek, że w ciągu trzech dni powstają dwie informacje o niezgodzie w PSL, partii, która posiada bogatą historię, która jest zakorzeniona w chrześcijańskiej tradycji, która brzydzi się manipulacją, której celem jest wspólnota i jedność społeczeństwa?
Celem tych materiałów jest to, co dzieje się w Polsce od 25 października 2015 roku i coraz bardziej się pogłębia – podziały w społeczeństwie, zasiewanie niezgody i braku zaufania.
Dlatego w obecnej rzeczywistości ważna jest umiejętność samodzielnego wyciągania wniosków, by odróżnić informację od manipulacji i propagandy.
Adam Jarubas