Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

O "dyskryminacji" jako narzędziu polityki społecznej państwa konserwatywnego

Narzędzia użyte przez obecny rząd nie są ani kontrowersyjne, ani też wyjątkowe. Stanowią całkowicie logiczną wykładnię światopoglądu konserwatywnego obozu rządzącego.

Państwo konserwatywne dalekie jest od neutralności światopoglądowej. Konserwatyści przypisują sobie prawo i obowiązek pieczy nad moralnością obywateli. Cenią integrującą siłę tradycji, spontaniczny ład prawny, w którym prawo zwyczajowe nadaje charakter kodeksom, ewolucyjny charakter zmian i ostrożność w przemienianiu rzeczywistości społecznej. Klasyczne państwo liberalne i konserwatywne łączy ponadto sympatia do wolnego rynku i stanowczy antyetatyzm, ograniczające rolę i przesadny wpływ biurokracji na jednostkę lub rodzinę, uznawaną za podstawową szkołę życia społecznego.

Ze względu na powyższe, podejmę zagadnienie, na które chcę zwrócić uwagę, a które zyskało obecnie w Polsce całkowicie zgodną z profilem rządu wykładnię w postaci programu 500+.

Argumenty sprzeciwiające się takiemu kształtowi wsparcia dzietności odwołują się do pojęcia dyskryminacji rodzin z jednym dzieckiem albo też zwracają uwagę na przesadny i szkodliwy ekonomicznie dla budżetu państwa i obywateli –  redystrybucjonizm.

Dyskusja przypomina nieco debaty toczone wokół propozycji dotyczących reform w zakresie polityki społecznej amerykańskich neokonserwatystów - formacji, która choć niezinstytucjonalizowana, od czasów prezydentury R. Reagana odgrywała istotną rolę w procesie kreowania polityki wewnętrznej i zagranicznej. Dyskryminacja stała się zasadą dyskutowanej polityki pomocniczości.

Stojąc wciąż na straży wartości ograniczających wszechwładzę państwa, amerykańscy neokonserwatyści oficjalnie i dobitnie zaakceptowali jednak formułę państwa opiekuńczego – w jego moralnym wymiarze, preferującym promocję konkretnych wzorców życia społecznego. Tradycyjnie konserwatywny antyetatyzm uległ tutaj znaczącemu przesunięciu: instytucje państwa  pozostają z obywatelem w przyjacielskiej relacji.

Integralną częścią koncepcji jest jawnie deklarowana dyskryminacja tych grup społecznych, które perspektywicznie działają na szkodę wspólnoty narodowej i budżetu państwa. (Dyskryminacja to, przypomnijmy - wg słownika PWN - „prześladowanie poszczególnych osób lub grup społecznych albo ograniczanie ich praw ze względu na rasę, narodowość, wyznanie, płeć itp.”)

Chodzi tu o grupy społeczne, o których pisała Gertrude Himmelfarb (postać dla ruchu niezwykle ważna, żona I. Kristola) w pracy Jeden naród, dwie kultury czy Ch. Murray w Bez korzeni, a które z pokolenia na pokolenie były beneficjentami pomocy społecznej i kosztownych programów pomocowych. Z punktu widzenia rachuby ekonomicznej pieniądze przeznaczane na programy socjalne nie przynosiły pozytywnych efektów: bariera wykluczenia nie zostawała znoszona, środowiska patologii społecznej raczej wykazywały tendencję do powiększania i separowania w miejskich gettach. Stąd było dla neokonserwatystów słuszne z ekonomicznego punktu widzenia, by przyjąć kierunek eliminujący przyrost grup patologicznych przez wsparcie i promocję środowiska rokującego pozytywnie, jeśli idzie o zmniejszenie środków na pomoc społeczną. Jak pisze Dinesh d'Souza (były doradca R. Reagana): „Wielcy pisarze zachodni (…) rozumieli, że życie rodzinne jest z natury trawione napięciami, ale nie ma poważnej alternatywy dla tego rozwiązania. Mieli świadomość, że rodzina jest instytucją niedoskonałą, ale wiedzieli również, że jest niezastąpiona.” A dzieci wychowywane przez jednego rodzica „z większym prawdopodobieństwem będą biedniejsze, mniej zdyscyplinowane, gorsze w nauce i mniej zrównoważone psychicznie niż dzieci z pełnych rodzin.”  Mimo że neokonserwatyści nie mieli problemu z istnieniem deficytu budżetowego, jednak ich celem było zachowanie kierunku rozwoju gospodarczego, stąd pomoc ukierunkowana miała być na wsparcie rodzin znajdujących się w przejściowo trudnej sytuacji, w przeciwieństwie do np. matek samotnych, znajdujących się w tej sytuacji w wyniku lekkomyślności. Wsparcie finansowe trwale przeznaczone mogło być natomiast dla samotnych matek-wdów, opuszczonych przez małżonków, opiekunów niepełnosprawnych, natomiast znacznie zmniejszone dla młodych kobiet, dla których zasiłki były sposobem uniezależnienia od rodziców. (Z racji szczupłości świadczeń „pokusa” ta nie dotyczy, rzecz jasna, Polski). Obniżając komfort tej grupy beneficjentów, program neokonserwatystów w zamierzeniu wspierał środowiska rodzin, słusznie uznając, że stanowią one inkubatory odpowiedzialnych obywateli, którzy włączą się w rynek pracy, przekazując korzystne społecznie nawyki dbałości o bliskich. W ten sposób neokonserwatyści założyli ograniczanie „hojnej rewolucji”, wedle określenia Ch. Murraya, nadto zaś sprzeciwili się poszerzaniu sfery strukturalnego ubóstwa na rzecz wspierania najmniejszej komórki życia społecznego, jaką jest rodzina. Priorytetami były tu „dyscyplina i wstrzemięźliwość”, które nawiązują do ideałów wiktoriańskich, przedstawionych w jednej z prac G. Himmelfarb. Pomocniczość stanowić miała przejściowe wsparcie ze świadomością korzystania ze środków publicznych, wzywając  do wysiłku, pracy i zwrotu społeczeństwu udzielonej pomocy materialnej. Ma ono więc regulujący kierunek i kieruje środki publiczne tam, gdzie mają one wszelkie prawdopodobieństwo być „jednorazowo” wykorzystane. Jest to – pomijając kwestie światopoglądowe – znacznie mniej kosztowny kierunek, w którym głównym argumentem politycznego oponenta pozostaje, że pomoc w ten sposób świadczona jest upokarzająca, podczas gdy dla samych neokonserwatystów – niekomfortowa. I taki status pomocy nadal uznają za właściwy, aby nie stwarzać sytuacji zachęty do postaw roszczeniowych. Nie była to jedyna propozycja, oparta na dyskryminacyjnym ograniczaniu; Kristol proponował odebranie praw wyborczych osobom bezrobotnym, twierdząc, że o sprawach państwowych nie powinni decydować ci, którzy nie przekazują należnych składek podatkowych.

Wykorzystałam ten długi wykład, by uzmysłowić, że narzędzia użyte przez obecny rząd nie są ani kontrowersyjne, ani też wyjątkowe. Stanowią całkowicie logiczną wykładnię światopoglądu konserwatywnego obozu rządzącego. 1) Program stanowi wsparcie - nie  zastąpi wysiłku i pracy rodziców. 2) Skierowany jest do rodzin, zapewniających przynajmniej zmianę pokoleniową – czyli z dwojgiem dzieci. 3) Rodzicom kilkorga dzieci daje możliwość podjęcia ważnej decyzji o wyborze lub zredukowaniu pracy zawodowej matki na rzecz pracy dla rodziny. Warto podkreślić, że światopogląd konserwatywny pracę matki w domu uznaje za wartość wyższą od pracy zarobkowej.

Twierdzi się, że państwo nie jest przedsiębiorstwem, które powinno przynosić zysk ekonomiczny. Jest inaczej. Państwo ma umożliwić wzrastanie dobrobytu obywateli, przekładającego się również na wzrost kultury narodowej i bezpieczeństwa. Nie osiągnie się wskazanych celów bez zastosowania kryteriów, które wspierają rodzinę  i dążą do zmniejszania grup korzystających z pomocy państwa. Wykonano w Polsce dobry krok.

 

Anna Makuch

Anna Makuch - https://www.mpolska24.pl/blog/anna-makuch11

dr nauk społecznych, zajmuje się historią idei i filozofią polityczną, przedsiębiorca.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.