Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

DYWERSYFIKACJA DOSTAW W PERSPEKTYWIE 2022 ROKU

Nowy rząd w Warszawie jest zainteresowany dywersyfikacją źródeł dostaw gazu ziemnego do Polski. Deklaruje, że będzie minimalizował zakupy od Rosji, na korzyść nowych kierunków. Zamierza wrócić do porzuconego na początku wieku projektu uruchomienia dostaw norweskiego gazu do Polski.

DYWERSYFIKACJA DOSTAW W PERSPEKTYWIE 2022 ROKU
źródło: Flickr CC

Import gazu z Norwegii do Unii Europejskiej osiągnął rekordowy poziom w czwartym kwartale 2014 roku oraz w pierwszym kwartale 2015 roku, w związku z czym Oslo prześcignęło Rosję w roli głównego dostawcy surowca do Europy. Jednakże zamiana miejsc nastąpiła w drugim kwartale 2015 roku. Według danych z tego okresu UE importowała z Rosji 45 proc. swojego zapotrzebowania na błękitne paliwo podczas gdy z Norwegii 33 proc.

Obecnie norweski przemysł wydobywczy zmaga się z coraz poważniejszymi problemami wynikającymi z utrzymujących się od 1,5 roku niskich cen ropy. Nakłady inwestycyjne w sektorze wydobywczym na ropą naftową i gaz ziemnym zmniejszą się w tym roku o 10 proc. w porównaniu do roku ubiegłego. W ślad za mniejszymi inwestycjami spadnie w tym roku wydobycie ropy naftowej. W odwrotnym trendzie znajduję się zaś wydobycie „błękitnego paliwa”. Eksploatacja gazu ziemnego ma systematycznie rosnąć.

W komunikacie ze stycznia br. Poinformowano, iż zadaniem dla PGNiG jest budowa połączenia gazowego z Norwegią, tak by w perspektywie 2022 roku sprowadzać kilka mld m sześc. gazu, które spółka córka PGNiG będzie na Morzu Północnym wydobywać. Szczegóły dotyczące inwestycji mają zostać przedstawione do końca tego roku.

Optymalnym rozwiązaniem wydaje się włączenie do projektu także innych krajów obszaru Morza Bałtyckiego. PGNiG planuje zrealizować swój projekt w oparciu o gazociąg Baltic Pipe łączący Polskę z Danią. Sprawą otwartą jest wybudowanie połączenia z Norwegią. Budowa gazociągu do złóż Morza Norweskiego, mogłaby zapewnić części tych państw nowe źródło surowca, na warunkach konkurencyjnych do oferowanych przez Rosjan. Dostawy odbywałyby się przez Polskę, z korzyścią dla budżetu, przy założeniu uzyskania atrakcyjnych opłat tranzytowych. Inwestycja norweska mogłaby być zatem punktem przetargowy w relacjach z partnerami w regionie.

HISTORIA

Skanled – planowany gazociąg podmorski biegnący z Norwegii do Danii i Szwecji.

Jego długość miała wynosić 463 kilometry. Gazociąg rozpoczynać się miał od instalacji w Karsto (jedyny punkt wejścia) – miejsce połaczenia z siecią przesyłową Europipe II. Zakładano 5 punktów wyjścia: Rafnes (Norwegia), Lysekil, Vallby Kile, Bua (Szwecja), Jutlandia (Dania).

Faza III (projektowa) miała trwać do października 2009 r., wtedy miała zostać podjęta ostateczna decyzja o uruchomieniu środków.

20 czerwca 2007 PGNiG SA przystąpiło i objęło nieodpłatnie 15% udziałów w konsorcjum budującym gazociąg.

W lutym 2009 władze w Oslo wsparły projekt kierując do konsorcjum budującego gazociąg państwową firmę Petoro.

PGNiG zakładało aby planowanym rurociągiem popłynął gaz z przeznaczeniem na polskie potrzeby w ilości 2,5 mld m³ rocznie. Po połączeniu z planowanym gazociągiem Baltic Pipe zwiększyło by to bezpieczeństwo energetyczne Polski.

52bc6a311a39003809832f3a0ecfe565.jpg

Konsorcjum firm planujących inwestycję (Petoro,  Skagerak Energi, E.ON Ruhrgas, Energinet.dk, VNG - Verbundnetz Gas AG, Gasunie przystąpiło do projektu zastępując Swedegas w kwietniu 2009 miało złożyć wniosek w jej sprawie władzom Norwegii.

Budowa gazociągu pozwoliłaby Polsce zdywersyfikować źródła dostaw gazu ziemnego.

Koncepcja budowy gazociągu Skanled transportującego norweski gaz do Szwecji i Danii, z której miałby być on w przyszłości przesyłany do Polski (prowadzącym do polskiego wybrzeża gazociągiem Baltic Pipe), jest bardzo skomplikowana. Dla zapewnienia ekonomicznej opłacalności tej inwestycji, cześć gazu trzeba doprowadzić do odbiorcy norweskiego, którym jest przemysł chemiczny w regionie Grenland. Jednak do realizacji tego celu, w Rafnes muszą powstać kosztowne instalacje.

Rurociąg miał kosztować ok. 1,6 mld dolarów, jeśli uczestnicy konsorcjum proporcjonalnie pokrywaliby koszty budowy, to na stronę polską przypadłyby wydatki w wysokości ok. 240 mln dol.

Projekt Skanled był/jest dla Polski elementem jednego z kluczowych projektów dywersyfikacyjnych. Przynajmniej połowa norweskiego gazu, jaki ma trafić nowym rurociągiem do Danii, zostanie bowiem dalej przesłana do Polski – w tym celu z duńskiego Rodvig zostanie poprowadzona rura na polskie Wybrzeże. Planowano, by płynęło nią 2,5 – 3 mld m sześc. gazu rocznie. W 2009 roku odpowiadało to ok. 18 proc. zapotrzebowania naszego kraju.

Konsorcjum Skanled  planowało uruchomić gazociąg do Danii i Szwecji w 2013 r. Równocześnie powinien był powstać gazociąg z Danii do Polski, za którego budowę odpowiada Gaz System. Jego budowa kosztować miała ok. 400 mln euro.

Pomimo podejmowanych przez PGNiG starań o realizację projektu Skanled, uczestnicy konsorcjum w dniu 29 kwietnia 2009 roku podjęli decyzję o zawieszeniu realizacji tego przedsięwzięcia. Stało się tak z powodu zmiany warunków makroekonomicznych oraz braku możliwości zapewnienia dostaw surowca, który miał być transportowany tym gazociągiem.

Wcześniej z projektu wycofało się wiele firm, w większości skandynawskich.

673292191b5cfc77dabc17b094c31b9b.jpg

 2016

Pomysł budowy rurociągów z Norwegii do Danii i z Danii do Polski ponownie powraca w planach obecnego rządu. Rozmowy w tym temacie, na poziomie premierów, odbyły się w Oslo w lutym br.

Najprawdopodobniej obecnie w grę wchodzi inwestycja odmienna zarówno od planów z 2001 r., jak i planów Skanled. Od 2013 r. norweski gaz - do 3 mld m sześc. rocznie - miał popłynąć przez Danię, a potem podmorskim gazociągiem Baltic Pipe z Danii do Niechorza na polskim Pomorzu Zachodnim. Jednak wiosną 2009 r. plany budowy Skanled zostały zawieszone, oficjalnie z powodu kryzysu gospodarczego, ale faktycznie także z powodu wycofania się z tej inwestycji niemieckiego koncernu E.ON, a także sporów pomiędzy norweskimi udziałowcami konsorcjum.

We wrześniu zeszłego roku Gazprom zawiązał spółkę z grupą koncernów z Niemiec, Francji, Austrii i Holandii, aby ułożyć przez Bałtyk kolejne rury systemu Nord Stream i podwoić jego moce przesyłowe.

W Unii Europejskiej plan ten jest forsowany przez Berlin pomimo sprzeciwów państw członkowskich z Europy Środkowej i Parlamentu Europejskiego, które podkreślają, iż ta inwestycja jest sprzeczna z podstawowymi założeniami nowej strategii energetycznej UE i tworzonej w Europie unii energetycznej.

RYZYKA

- Podstawowym ryzykiem związanym z realizacją nowego projektu gazociągu z Norwegii do Danii, wydaje się być negatywne nastawienie strony niemieckiej, która prezentuje interesy konsorcjum budującego gazociąg Nord Stream 2.

- Pomimo, wydaje się pozytywnego podejścia strony norweskiej do realizacji nowego projektu, na dalszym etapie mogą się pojawić problemy związane z rzeczywistym zaangażowaniem Norwegów w projekt. Musiałyby się znaleźć firmy, które weszłyby w skład nowego konsorcjum. Już wiadomo, że w planach budowy gazowego połączenia nie zamierza partycypować norweski koncern Statoil

- Norwedzy popierają plan rozwoju rynku LNG w Europie, ale nie zgadzają się z pomysłem wspólnych zakupów gazu, jako obniżającym konkurencyjność i niezgodnym z ideą liberalizacji rynku. To pomysł forsowany przez Polskę. Zdaniem Norwegii lepszym rozwiązaniem jest dywersyfikacja źródeł. Mimo to, Polacy optują za dobrowolnym mechanizmem grupowych zakupów gazu. Norwegia, jako jeden z głównych dostawców, nie jest zainteresowana pomysłami poprawiającymi pozycję przetargową jej potencjalnych klientów.

- Zabezpieczenie kontraktów na odstawy gazu z Norwegii w planowanych wielkościach, może okazać się kłopotliwe, ze względu na obecną kontraktację surowca wydobywanego na norweskim szelfie (Północnym Szelfie Kontynentalnym). Należy zwrócić uwagę, iż w swoim ostatnim raporcie Międzynarodowa Agencja Energetyczna przewiduje, że wydobycie gazu ziemnego w Norwegii do 2035 roku, spadnie do poziomu 88 mld m3.

- Brak zaangażowania firm gazowych z Europy Zach. Obecnie najwięksi „gracze” tworzą wspólnie konsorcjum planujące budowę Nord Stream 2.

- Cena gazu z Norwegii, może okazać się mało konkurencyjna w stosunku do zwiększonych dostaw ze Wschodu do Europy Zach.

- Można zakładać, że konsorcjum budujące Nord Stream 2 będzie szukało alternatywnych dróg zbycia surowca ze Wschodu. Bardzo realna jest budowa instalacji skraplającej na niemieckim wybrzeżu (np. Rostock). Terminal skraplający w tym miejscu zdominowałby rynek LNG małej skali w regionie Morza Bałtyckiego. Przede wszystkim uderzyłby bezpośrednio w pozycje Terminalu w Świnoujściu i ponownie zepchnął Polskę na margines. Możliwość pozyskania relatywnie taniego LNG w tym rejonie przekreśli definitywnie plany rozwoju polskiego terminalu, który ma obecnie szansę stać się hubem LNG, pod warunkiem rozbudowy o trzeci zbiornik i instalację do przeładunku LNG na mniejsze jednostki. W przedstawionym scenariuszu nieopłacalne będzie wpływanie większymi jednostkami do Świnoujścia, przeładunek i dalszy transport do Skandynawii, jeśli łatwiej będzie zakontraktować dostawy skroplonego gazu pochodzącego z gazociągu Nord Stream/NS2. Taka sytuacja jednocześnie będzie miała negatywny wpływ na realizację połączenia z Norwegią. Poza Polską i ewentualnie krajami bałtyckimi, nikt nie będzie zainteresowany takim gazociągiem.

- Niewystarczające finansowanie – przy potencjalnym zaangażowaniu jedynie Polski, Danii i Norwegii, bez wsparcia innych krajów europejskich, prawdopodobnie wystąpi problem z pozyskaniem środków na realizację projektu.

- Czas – budowa gazociągu norweskiego i Baltic Pipe potrwa minimum ok. 3-4 lat od podjęcia decyzji, których jeszcze nie ma. Prawdopodobnie w tym czasie zostanie zrealizowany NS 2, co znacznie, negatywnie wpłynie na poziom opłacalności realizacji projektu (o czym wspominamy wyżej).
Z doświadczenia można z dużą dozą pewności stwierdzić, iż cały proces realizacji wspomnianych połączeń i oddanie ich do użytku nastąpi po 2022 roku. Jest to kluczowy dla Polski rok, ze względu na kończący się wtedy kontrakt PGNiG i Gazprom na dostawy gazu ziemnego do Polski. Jeżeli do tego czasu, a właściwie najpóźniej do 2020-2021 roku nie będzie realnej alternatywy na dostawy gazu ze Wschodu, to PGNiG stanie przed koniecznością zawarcia nowego, długoterminowego kontraktu, być może na mniejsze wolumeny, przy zwiększeniu dostaw LNG, ale jednak dalej znaczące. Niestety w takiej sytuacji pozycja negocjacyjna PGNiG wciąż będzie słaba i to strona rosyjska będzie mogła dyktować warunki.

- Na budowie połączenia Polski z Danią, jakkolwiek zależy obu stronom, to przesłanki jakimi się kierują są różne. Dania od kilku lat boryka się z problemami związanymi z zaopatrzeniem w gaz ziemny. Wydobycie krajowe z jedynego złoża w perspektywie kolejnych 10 lat prawdopodobnie się zakończy. Dostawy realizowane są dodatkowo jedynie z połączenia z norweskim Euroline i połączenia z Niemcami. Stronie duńskiej zależy, aby połączenie z Polską posiadało możliwość przesyłania surowca w obie strony, tak aby móc zabezpieczyć pewne wolumeny poprzez import z Polski. Stronie polskiej natomiast zależy, na możliwości importu gazu norweskiego poprzez gazociąg z Morza Północnego, przez Danię do Polski.

Wybudowanie jedynie połączenia z Danią nie przyniesie Polsce żadnych wymiernych korzyści, ponieważ nie istnieje realna szansa na pozyskanie znacznych wolumenów z rynku duńskiego. Realizacja projektu Baltic Pipe ma jedynie sens i uzasadnienie ekonomiczne, pod warunkiem realizacji połączenia Danii z Norwegią i zabezpieczenia odpowiednich wolumenów dostaw z Norweskiego Szelfu Kontynentalnego.

- Wybudowanie nowego połączenia/wejścia do systemu w Niechorzu (Baltic Pipe) wymaga dostosowania do zwiększonych odbiorów (planowane ok 3 mld m3/rok) planowanego/realizowanego gazociągu relacji Szczecin – Gdańsk. Nowe wejście do systemy będzie się znajdowało bardzo blisko Terminalu LNG, przez który może być dostarczane do 5 mld m3 (a nawet do 7,5 po rozbudowie). Już dzisiaj gazociąg Terminal-Goleniów jest w stanie odbierać gaz z Terminalu z pewnymi ograniczeniami, które znikną po zakończeniu realizacji gazociągu do Gdańska, jednak uruchomienie Baltic Pipe spowoduje znaczne zwiększenie dostaw do systemu OGP GAZ-SYSTEM w tym rejonie.

- Potencjalnie: Trasa gazociągu Baltic Pipe będzie przecinać się z trasą istniejącego i planowanego gazociągu NS i NS 2, co może mieć wpływ na głębokość ułożenia gazociągu na dnie morskim i potencjalnie utrudniać nawigację jednostek pływających.

-------------------------------------------
Analiza nadesłana przez naszego czytelnika, eksperta z branży.
Data:
Kategoria: Gospodarka
Komentarze 1 skomentuj »

KTO ZABRONI POLSKIEMU GOŁODUPCOWI ŻYĆ BOGATO ??? NO KTO ???

Polska kupuje gaz na Bliskim Wschodzie. Według wstępnych wyliczeń, gaz z Kataru będzie kosztował Polskę 2,5 raza drożej niż rosyjski gaz.Rosyjski gaz kosztuje Polskę 265 dolarów za tysiąc metrów sześciennych, a gaz z Kataru więcej niż 700 dolarów. Ponadto, na wniosek Warszawy, Moskwa daje jej zniżki, a do Kataru Warszawa nawet nie zwróciła się z taką prośbą. A i umowa z bliskowschodnim emiratem została zawarta na zasadzie „bierz albo płać”. A ponieważ według umowy Polska powinna była kupować gaz od 2014 roku, to już zmuszona jest do płacenia. W tej chwili Katar sprzedaje przeznaczony dla Polski gaz innym konsumentom po niższej cenie, a Warszawa płaci różnicę. W rezultacie płaci za gaz, który nie tylko do niej nie trafił, ale który płynie do innych klientów.
Jednak kiedy drogi katarski gaz zacznie płynąć do Polski, to będzie to oznaczać tylko, że Warszawa obniży dolę taniego rosyjskiego gazu w imporcie z 80% do 60%. Trudno to nazwać osiągnięciem gazowej niezależności od Rosji.
====================//==========================
Amerykański gaz będzie dla Europy droższy, niż rosyjski.Koszty wydobycia szacuje się na 180-200 dolarów za 1 tys. m sześc., to jest imponujące w dzisiejszej Europie, ale to dopiero połowa kosztów. Druga część to transport – bardzo wysoka w przypadku transportu morskiego. Trzeba więc dołożyć ponad 200 dolarów, by dostarczyć ten gaz do Europy. Oznacza to, że na dzisiaj nie będzie on konkurencyjny wobec gazu z Rosji"
Amerykanie, wykorzystując napięcia między Ukrainą a Rosją, w doskonały sposób prowadzą akwizycję swojego gazu. "W atmosferze wojennej, z pocałowaniem ręki kupimy gaz, który utrwali jedynie konkurencyjne przewagi amerykańskich przedsiębiorstw zużywających gaz ziemny. Oni będą go mieli po 200 dolarów – w Europie zaś będzie on kosztował 400 dolarów"...
PS.
США надеялись использовать экспорт газа в Европу как энергетическое оружие против России, но у них не хватит ресурсов, чтобы обеспечить необходимым количеством энергии всех европейских союзников. Об этом пишет во вторник американское издание Foreign Policy.

На прошлой неделе в штате Луизиана впервые за почти 50 лет был подготовлен к отправке танкер с несколькими тысячами тонн экспортного сверхзамороженного газа.

"Это знаменует кульминацию многолетних дискуссий о том, как американский энергетический бум потенциально мог бы дать Вашингтону новое оружие для достижения своих геополитических целей, поставляя дешевую энергию своим союзникам в Европе и Азии, и освободить их от зависимости от российских энергоресурсов", — отмечает издание.

Однако, продолжает FP, есть "одна загвоздка": первое экспортное "голубое топливо" отправляется в Бразилию, а вовсе не в европейские страны.

"Это подчеркивает, что превращение Америки в энергетического экспортера, хоть и важно для изменения формы глобального рынка, все же автоматически не станет геополитическим оружием для США", — считает издание.

Энергетический бум в США — это, прежде всего, явление, происходящее в частном секторе, напрямую не связанном с Вашингтоном. По словам американских дипломатов за рубежом, их буквально осаждают просьбами отправлять дешевую энергию в различные страны. И они замучились объяснять, что энергетический бизнес ведут частные компании, а не Госдепартамент и Минэнерго.

"Для компании ключевым фактором является экономика, а не политика. Американские фирмы будут продавать газ тем, кто больше заплатит, а не тем, кому это необходимо, чтобы США достигали своих стратегических целей", — заключает Foreign Policy.
=====================//=========================
Bezpośredni gazociąg z Norwegii to niezwykle kosztowny i długi w realizacji projekt. Dodatkowo wg obecnych szacunków gaz dostarczany z Norwegii byłby droższy od gazu importowanego z Rosji. Sensowniejszym więc rozwiązaniem wydaję się być import gazu norweskiego przez Niemcy do Polski. Taki pomysł padł nieoficjalnie ze strony norweskiej, która rozważa nawet zwiększenie dostaw gazu do Niemiec nowym gazociągiem, przeciągniętym do północno – wschodnich Niemiec. W obecnej sytuacji takie rozwiązanie problemu dywersyfikacji dostaw gazu ziemnego do Polski z pewnością warto wziąć pod uwagę. Ponadto połączenie niemieckiego systemu gazowego z polskim pozwoliłoby nie tylko na dostawy norweskiego gazu, ale również rosyjskiego gazu, pochodzącego z gazociągu bałtyckiego, którego budowa jest w chwili obecnej już pewna.
========================//============================
12 lutego 2016 roku w Monachium weszliśmy w nową erę...
Stany Zjednoczone porozumiały się z Rosją w sprawie podziału stref wpływów w Europie Wschodniej i na Bliskim Wschodzie. W zamian Rosja zobowiązała się do pohamowania rozwoju gospodarczego Chin w Kierunku Europy, poprzez blokadę wszystkich projektów transportowo-lądowych, w tym Nowego Jedwabnego Szlaku. Jednocześnie Niemcy potwierdziły swoje zaangażowanie we wsparcie gospodarcze dla Rosji i zagwarantowały odbiór gazu i innych surowców rosyjskich przez następne dekady. Mniej więcej w tym samym czasie zniesiono sankcje gospodarcze dla Białorusi, co de facto umożliwiło zniesienie sankcji na Rosję, gdyż teraz jej towary będą płynąć przez Białoruś z nowymi etykietami. Innymi słowy, Stany Zjednoczone zdecydowały się również zrekompensować Niemcom i Rosji straty materialne związane z izolacją Chin poprzez oddanie wolnej ręki w Europie Środkowo-Wschodniej oraz odstąpieniem od dalszego wsparcia Turcji na Bliskim Wschodzie.
Ustalenia i umowy w zakresie nowego ładu na świecie odbyły się za zamkniętymi drzwiami.
PS.
Gdy mocarstwa światowe ustalały podział swoich stref wpływów - ,,polskojezyczni politycy'' topili się w oparach absurdu i debatach bez najmniejszego znaczenia dla przyszłości kraju. W nowym układzie sił gwarantem stabilizacji są Stany Zjednoczone, Niemcy i Rosja. Natomiast najbardziej poszkodowane i pominięte są trzy kraje : Polska, Turcja i Chiny. Pozostałe kraje Europy Środkowo-Wschodniej, takie jak Rumunia, Czechy, Węgry i Słowacja - nie były praktycznie w ogóle brane pod uwagę jako istotne elementy rosyjskiej strefy wpływów.
Nowy układ sił zakłada, że Rosja zapewni spokój w Syrii i w Iranie, natomiast USA zapewnią spokój w Iraku i jego peryferiach. Jednocześnie Rosja otrzymała wolną rękę w regionie Europy Wschodniej (były bufor ZSRR), w zamian za dopilnowanie, aby Nowy Jedwabny Szlak nigdy nie powstał. USA będą blokować morskie drogi rozwoju Chin, a Rosja będzie blokować lądowe drogi rozwoju Chin. Rosja zobowiązała się do odstąpienia z agresywnej polityki wobec Japonii, natomiast USA skasowały wszystkie swoje projekty w Europie Środkowo-Wschodniej. Nigdy w Polsce nie powstaną amerykańskie bazy i nigdy w Polsce nie będzie stałej obecności wojsk NATO z USA lub Europy Zachodniej.
Zaskoczeni ?
A najbardziej niepokojące są informacje o wycofaniu się zaangażowania USA w Polsce poprzez użycie pretekstu o odsunięciu się naszego kraju od demokracji.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.