Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Prawdziwe wiadomości z „włoskiego obozu pracy”…

„Pracownicy, to największy skarb tego zakładu” – to zdanie credo naszego dyrektora. Szkoda, że to tylko lansowany obraz w mediach, bo pracownicy czują się jak niewolnicy... Tytułowe określenie kołacze się w głowach ludzi pracy od dawna.

Nie chcę już pisać o tym, że klepsydry na bramach fabryki pojawiają się często, bo ktoś powie: to naturalne, teraz tak wielu młodych ludzi umiera… Jednak w tym przypadku jest inaczej, bo bardzo często nie są to tylko zgony naturalne, ale czyny samobójcze. W chwilach tych tragedii życiowych pracownicy zastanawiają się, co się stało? Czemu ten ktoś to zrobił?

Odpowiedzi na tak postawione pytania nie ma jednoznacznej, ale można przypuszczać, domniemywać, bo sytuacja i atmosfera w pracy też ma na to wielki wpływ. Przecież to, co się wyprawia w tej tyskiej fabryce, woła o pomstę do nieba. Szczególnie w ostatnim okresie nasiliły się zachowania, które pokazują, jak bardzo nasz pracodawca ma w nosie prawo pracy oraz swobody obywatelskie zapisane w Konstytucji RP.

Pomijam już fakt, że płaca w najlepszej fabryce koncernu jest żenująco niska, pomimo tego, że dyrektor ekonomiczny zapowiada zyski większe w porównaniu do roku 2010, pomimo zapowiadanego spadku produkcji. Nie trzeba być wcale wielkim ekonomistą, aby domyślić się, że stanie się to kosztem pracowników.

Niestety, te koszty są już widoczne, bo po pierwsze zmuszono pracowników do wykorzystywania dodatkowych dni z urlopu wypoczynkowego w planowane przez dyrekcję dni postoju zakładu, czyli w poniedziałki. Obecnie w fabryce maja się pojawić niepłatne poniedziałki, a na dodatek zwolniono 435 osób, bez słowa, w piątek, z dnia na dzień…

To wszystko można by rzec: nic takiego? Ale sposób potraktowania tych pracowników, którzy często poświęcili ponad 3 lata życia rodzinnego na pracę dla firmy, jest karygodny. We „włoskim obozie pracy” uznano ich bowiem za osoby zagrażające firmie, i po wręczeniu wypowiedzeń wielu wyprowadzano do szatni w eskorcie straży przemysłowej jak przestępców, a tam rewidowano im szafki? Dyrekcja bała się prowokacji, czy może złości ludzi pracy, tak perfidnie wykorzystanych?

Przypomnieć w tym miejscu warto, że robotnicy włoskiego koncernu - bo o nich mowa - pracowali przez 3 lata w pocie czoła. Mało tego, często niezgodnie z prawem pracy, bo nawet po 7 dni w tygodniu (w piątek, świątek i niedzielę), gdy firma miała kulminację zamówień. Wszyscy niestety mieli umowy na czas określony i tak im obiecywano, zwlekano z podpisaniem umowy na czas nieokreślony, aż w końcu (bo wszedł „pakiet antykryzysowy” zafundowany przez parlament) zaczęto im przedłużać umowy z miesiąca na miesiąc. To jednak nie koniec, bo w efekcie końcowym przekazano ich do firmy pracy tymczasowej (nie wymieniam jej nazwy, aby nie robić jej reklamy) i tam obiecywano pracę… Mało tego, blokowano poszukiwania nowej pracy u innych pracodawców, bo weszli do „bazy danych" i ich aplikacje nie były przyjmowane, bo mieli umowy do końca roku 2011.

Niestety, stało się inaczej, bo przyszła decyzja z Półwyspu Apenińskiego? W ciągu jednego dnia wywalono ich wszystkich za bramę. Kolejny raz okazało się, że robotników potraktowano jak szmaty, gorzej niż narzędzia, ale takie numery zdarzają się tylko w Polsce. We Włoszech gdy koncern miał problemy, to pracownicy siedzieli w domach, a firma im za gotowość do pracy płaciła i to w dodatku więcej niż nam za cały miesiąc pracy na taśmie montażowej w Tychach. Czyli są dwie kategorie pracowników tego światowego koncernu?

W planach dyrekcja ma jeszcze inne „oferty” dla pracowników będących "największym skarbem tego zakładu”, czyli zwolnienia grupowe? Jak mówi jeden z dyrektorów, mamy okazję zastraszyć pracowników i pozbyć się tych najbardziej niewygodnych, tych co są oporni? Mówi się, że z pracą może pożegnać się jeszcze nawet tysiąc osób? To jest tylko celowa gra na emocjach? Firma ma ukryty cel i jest to szantaż „rządu” do jakiego posuwa się włoski koncern w Polsce, bo…?

Zastanawiam się gdzie są związki zawodowe? & nbsp;Siedzą jak zając pod krzakiem? Pytam publicznie, co robią i czym się zajmują? Jak długo będą nam jeszcze Ci nieudacznicy nawijali makaron na uszy? Tym razem bez wybuchu niezadowolenia społecznego się nie obejdzie?

Przyszła pora, by związki wyprowadzić na „Powązki”!

Fiatowiec

Data:
Kategoria: Gospodarka

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.