Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Ban dla Dudy

Parawan hamletowskiego dylematu, którym doradcy prezydenta usiłują zasłonić jego rażącą w oczy, bezwzględną podległość partyjnym dyrektywom, nie ma oczywiście większego wpływu na proces wdrażania "dobrej zmiany". Zapraszanie demonstrujących przed Pałacem przeciwników inwigilacji na półgodzinną rozmowę, w czasie której powtarzają się jałowe stwierdzenia o konieczności parafowania uchwalonych przez Parlament przepisów w obawie przed paraliżem służb, jest w istocie najtańszym, bezszkodowym sposobem wykpienia się z tarapatów. Świadczy jednak o rozłamowym potencjale w obozie Zjednoczonej Prawicy, który jeszcze do niedawna zdawał się być monolitem.

Ban dla Dudy
Andrzej Duda, profil na portalu Facebook
źródło: własne
Choć z pewnością dalece niesatysfakcjonujące wyborców, którzy uwierzyli w kampanijne zapewnienia Andrzeja Dudy, że w razie objęcia urzędu będzie się starał pełnić rolę zgodnie z Konstytucją (ponadpartyjnie), to coraz wyraźniej zarysowują się różnice pomiędzy ośrodkiem prezydenckim a rządem w kwestii poważania głosu społecznego. Kiedy bowiem pierwszy z rdzeni pisowskiej władzy stara się przynajmniej pozorować troskę w związku z protestami, nawet jeśli wynika ona wyłącznie z obawy o kulejący wizerunek, to z kręgów partii rządzącej dobiegają głównie pełne buty utyskiwania, w których wyraźnie pobrzmiewa prezesowski ton totalnej niezdolności do merytorycznej dyskusji, głuchoty na rzeczowe argumenty oraz zamknięcia na jakąkolwiek formę porozumienia. Parawan hamletowskiego dylematu, którym doradcy prezydenta usiłują zasłonić jego rażącą w oczy, bezwzględną podległość partyjnym dyrektywom, wciąż nie ma oczywiście większego wpływu na proces wdrażania "dobrej zmiany". Zapraszanie demonstrujących przed Pałacem przeciwników inwigilacji na półgodzinną rozmowę, w czasie której powtarzają się jałowe stwierdzenia o konieczności parafowania uchwalonych przez Parlament przepisów w obawie przed paraliżem służb, jest w istocie najtańszym, bezszkodowym sposobem wykpienia się z tarapatów. Świadczy jednak o rozłamowym potencjale w obozie Zjednoczonej Prawicy, który jeszcze do niedawna zdawał się być monolitem.

Efekt zużycia materiału w postaci rys, po zaledwie kilku miesiącach sprawowania władzy przez Prawo i Sprawiedliwość, to najlepszy dowód na to, że ma sens właściwie ukierunkowana presja społeczna na rządzących. Pomimo dyscypliny gabinetu pani premier Szydło względem wytycznych prezesa Kaczyńskiego, w chwilach szczególnie silnego wzburzenia opinii publicznej także i tam zdarzają się przecież odstępstwa od karnej normy, co ilustruje przykład dotacji dla WSKSiM w Toruniu, której kolejne resorty z powodzeniem usiłowały uniknąć, przerzucając się wzajemnie niczym kukułczym jajem odpowiedzialnością za spłatę politycznych długów partii wobec ojca Rydzyka. Wynika z tego wniosek, że w rządowej spoinie również należy szukać słabych ogniw (umiarkowanych w poglądach, nie zaślepionych fanatyzmem) i do ich rozsądku kierować apele, lecz to właśnie firmujący legislacyjne harce posłów i senatorów własnym autorytetem prezydent powinien być czołowym obiektem większości manifestów niezadowolenia. Silne umocowanie w ramach najwyższego prawa Rzeczypospolitej oraz otoczenie doradców, wśród których nie brakuje osób mających świadomość ryzyka związanego z wchodzeniem w buty śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego (brnięcia w ślepą uliczkę bezgranicznej lojalności), rokuje bowiem pewną nadzieję na opamiętanie się Andrzeja Dudy i próbę zbudowania równorzędnych relacji z politycznym mentorem.

Na ewolucję optyki głowy państwa co do pełnionej przez siebie funkcji oczekuje według aktualnych badań przeważająca część społeczeństwa. Spora jednak grupa Polaków tzw. "lepszego sortu", podjudzana  przez twardogłowych polityków PiS, którzy do realizacji swoich pierwotnych założeń potrzebują atmosfery konfliktu i narodowych podziałów, z aprobatą ocenia obecną sytuację. Środowiska radykalne, dostrzegając zagrożenie w ewentualności uniezależnienia się prezydenta od partyjnej macierzy, będą go zatem odwodzić od idei łagodzenia nastrojów, sabotować wszelkie podejmowane przezeń wysiłki na rzecz wypracowania kompromisu. Pogłębiająca się stopniowo, konfrontacyjna postawa drugiej strony, której objawem są wykrzykiwane przez protestujących pod Pałacem Prezydenckim, prowokacyjne hasła typu "Duda na Wawel", niestety doskonale wpisują się w ten plan. Niefrasobliwość w czynach, a lekkomyślność w słowach mogą, zupełnie wbrew intencjom, zaszkodzić słusznej sprawie ustrzeżenia obywateli przed inwigilacją ze strony ograniczającej demokrację władzy. Zrozumiała jest oczywiście pokusa, by odpłacać oponentom pięknym za nadobne, aczkolwiek mając na uwadze szczytny cel warto wystrzegać się wszelkiego ekstremizmu. Z czystej pragmatyki, miast życzyć prezydentowi nieszczęścia, zgodnie z tytułem niniejszego tekstu roztropniej domagać się pozbawienia go narzędzi (chociażby wirtualnych), z których nie potrafi korzystać.
Data:
Kategoria: Polska
Komentarze 7 skomentuj »

W 2014r. mieliśmy w Polsce 2 000 000 (2 miliony) podsłuchów. A dziś gromady zdesperowanych idiotów wrzeszczą, że teraz się dopiero zacznie inwigilacja.
Ręce opadają.....

I druga sprawa: chyba lepiej, że ośrodek decyzyjny jest w Polsce (Kaczyński) niż miałby być (jak jeszcze kilka miesięcy temu) w Berlinie.
Autor tekstu nie potrafi dostrzec, że pani Kopacz była tylko bezwolnym narzędziem do wykonywania poleceń Angeli Merkel? Lokajstwo PO było po prostu obrzydliwe. Ale czego oczekiwać po zaKODowanych kapusiach?

A cóż to jest za uzasadnienie, że za rządów Platformy służby też podsłuchiwały? Czy to daje obecnej ekipie prawo do intensyfikacji takich działań? Poza tym przypominam sobie, że to jednak w czasach tzw. 4RP inwigilacja stała się "modna" - za sprawą ministra-prokuratora Ziobro i jego dyktafonu :)

Głównym czynnikiem, który skłania do protestów są natomiast uregulowania dotyczące internetu. Nikt przedtem nie podjął próby przejęcia kontroli nad tym medium.

W drugiej sprawie poniosły Pana emocje. Pogląd, iż ośrodek decyzyjny w ciągu ostatnich 8 lat znajdował się w stolicy Niemiec jest równie bzdurny, jak opinie o "Polsce w ruinie".

Uzasadnienie jest takie, że WTEDY Pan milczał. Podobnie zresztą jak dzisiejszym "obrońcom demokracji" nie przeszkadzało wielokrotne łamanie prawa przez PO w czasie, kiedy ta partia rządziła. No ale wtedy to NASI łamali prawo, więc było dobrze, prawda?

A druga sprawa? NIGDY nie padły takie słowa w tym kontekście. "Polska w ruinie" została wykreowana przez media głównego ścieku zaprogramowane przez Jerzego Urbana. Kłamstwo 1000 razy powtórzone staje się prawdą - tak powiedział kiedyś klasyk....

I jeszcze jedno: lokajstwo Tuska i Kopacz wobec Berlina było szczególnie widoczne w sprawie tzw. "uchodźców". Gołym okiem było widać, że Kopacz nie ma nic do gadania i wykonuje polecenia Angeli Merkel. Nie wymaga to dowodzenia, bo to było widać jak na dłoni. Oczywiście nie zmienia to faktu, że obecna władza również ma ograniczoną samodzielność. Tylko, że teraz ośrodek decyzyjny jest w innej stolicy.....

Myli się Pan, nie milczałem. Przez ostatnie lata starałem się reagować (często przesadnie) na wszystkie prawdziwe i domniemane szkody, które czyniły poprzednia ekipa, ponieważ jeszcze do ubiegłego roku sympatyzowałem z Prawem i Sprawiedliwością. Mam zatem pełne moralne prawo do krytyki obecnie rządzących. I zupełnie nie przemawiają do mnie argumenty typu "Platforma też..." - bo to by oznaczało, że sens pisowskiej "dobrej zmiany" sprowadza się jedynie do wymiany kadr.

A "Polska w ruinie" była narracją PiS w czasie kampanii niezależnie od tego, czy stan państwa określano mianem "zgliszcz", "dykty", czy innych, równie chwytliwych sformułowań. Przekaz był jasny - rządy Platformy doprowadziły polską gospodarkę na skraj przepaści. Proszę się nie wypierać, bo wszyscy pamiętają.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.