Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Bezwzględna prawda o teoriach spiskowych

O katastrofie z 10 kwietnia 2010 napisano już niemal wszystko, lecz mimo upływu czasu temat niezmiennie pozostawał żywy w świadomości sporej części polskiego społeczeństwa, która nie mogła pogodzić się z trywialnym wytłumaczeniem o tragicznej w skutkach kumulacji zaniechań, bałaganu i lekkomyślności winnych (pośrednio i bezpośrednio) feralnemu rejsowi do Smoleńska. Teraz powraca do głównego nurtu przestrzeni publicznej, podjęty przez ministra Macierewicza, który korzystając ze swych prerogatyw, za pomocą specjalnego rozporządzenia zamierza wznowić oficjalne badanie wypadku przez organa państwowe. Z kręgów rządowych docierają oczywiście deklaracje o potrzebie dochodzenia do prawdy, jak twierdzi Elżbieta Witek, szefowa gabinetu politycznego pani premier - "bez względu na to, jaka ona jest". Biorąc wszakże pod uwagę konkluzje dotychczasowych wysiłków Zespołu Parlamentarnego PiS, trudno przypuszczać, żeby prace PKBWL zasilonej ekspertami, którzy już przecież wyrazili jednoznaczne stanowisko, miały polegać na czymś innym, niż tylko usiłowaniu dowiedzenia z góry założonej tezy o eksplozjach na pokładzie Tupolewa - czyli domniemanym zamachu, dokonanym przez rosyjskie władze przy udziale rządu Platformy.

22 listopada 1963 roku w Dallas, podczas powitalnego przejazdu limuzyną wzdłuż rozentuzjazmowanej publiki, zamordowany został John F. Kennedy - 35. prezydent Stanów Zjednoczonych. Za sprawcę zamachu uznano amerykańskiego komunistę Lee Harvey Oswalda, który kilka dni później sam zginął w niejasnych okolicznościach, zastrzelony przez lokalnego gangstera. Pomimo długotrwałego, drobiazgowo prowadzonego śledztwa większość Amerykanów po dziś dzień podejrzewa, że oficjalna wersja wydarzeń ustalona przez specjalną komisję jest nieprawdziwa, a rzeczywiste motywy oraz personalia odpowiedzialnych zatuszowano przed opinią publiczną. Liczne teorie spiskowe wśród potencjalnych zleceniodawców wymieniają między innymi ówczesnego wiceprezydenta L.B. Johnsona, mafię, sowieckie lub amerykańskie służby specjalne, kubańskich dysydentów, a nawet organizację Ku-Klux-Klanu. O tym, że sprawa wciąż budzi żywe emocje, niech świadczy fakt, iż kilka lat temu powrócił do niej w swoim autorskim programie redaktor Max Kolonko, który przedstawił nowy, rewolucyjny dowód (ślad po kuli w samochodzie) na potwierdzenie hipotezy, że strzelców było faktycznie co najmniej dwóch.

Nie tylko śmierć Kennedy'ego wciąż mocno pobudza wyobraźnię. Podobnie zamach na wieżowce World Trade Center w Nowym Jorku z 11 września 2001 roku doczekał się multum spekulacji, daleko wykraczających poza wariant "prozaicznego" ataku terrorystów - łącznie z zarzutami wobec administracji prezydenta Busha Juniora, które sformułował choćby w słynnym filmie dokumentalnym "Fahrenheit 9/11" reżyser-skandalista Michael Moore. Rzesze sceptyków wciąż przedstawiają niezbite argumenty negujące możliwość zawalenia się bliźniaczych drapaczy chmur w wyniku uderzenia w nie samolotów, wskazując na anormalne w takiej sytuacji misterne tąpnięcie, które świadczyć by miało o rzekomo kontrolowanej detonacji w budynku materiałów wybuchowych. Autorstwo zbrodniczej prowokacji przypisywane jest głównie republikańskim "jastrzębiom" z Pentagonu oraz żydowskiej finansjerze. Tysiące niezależnych ekspertów domaga się w związku z tym reasumpcji dochodzenia, mnogość inkryminacji znalazła zaś swój finał w sądach, gdzie jednak wszystkie powództwa zostały oddalone. Tak WTC jak i JFK są, rzecz jasna, jedynie egzemplifikacją spiskowego zagadnienia, bo chociaż powszechnie znane w skali globalnej, to mają swoje pomniejsze odpowiedniki prawdopodobnie we wszystkich krajach na świecie.

O katastrofie z 10 kwietnia 2010 również napisano już niemal wszystko, lecz mimo upływu czasu temat niezmiennie pozostawał żywy w świadomości sporej części polskiego społeczeństwa, która nie mogła pogodzić się z trywialnym wytłumaczeniem o tragicznej w skutkach kumulacji zaniechań, bałaganu i lekkomyślności winnych (pośrednio i bezpośrednio) feralnemu rejsowi do Smoleńska. Teraz powraca do głównego nurtu przestrzeni publicznej, podjęty przez ministra Macierewicza, który korzystając ze swych prerogatyw, za pomocą specjalnego rozporządzenia zamierza wznowić oficjalne badanie wypadku przez organa państwowe. Z kręgów rządowych docierają oczywiście deklaracje o potrzebie dochodzenia do prawdy, jak twierdzi Elżbieta Witek, szefowa gabinetu politycznego pani premier - "bez względu na to, jaka ona jest". Biorąc wszakże pod uwagę konkluzje dotychczasowych wysiłków Zespołu Parlamentarnego PiS, trudno przypuszczać, żeby prace PKBWL zasilonej ekspertami, którzy już przecież wyrazili jednoznaczne stanowisko, miały polegać na czymś innym, niż tylko usiłowaniu dowiedzenia z góry założonej tezy o eksplozjach na pokładzie Tupolewa - czyli domniemanym zamachu, dokonanym przez rosyjskie władze przy udziale rządu Platformy.

Zwiastun emocji, które na nowo rozpalić może komisja, dostarczył nam niedawny wywiad z profesorem Wolniewiczem, przeprowadzony na antenie TV Republika przez redaktor Ewę Stankiewicz - dobitnie wskazujący na zagrożenia związane z lekkomyślną eksploatacją największej teorii spiskowej w dziejach III RP. Niebezpieczeństwa nie tyle destabilizacji wewnętrznej państwa poprzez sprokurowanie konfliktu społecznego, ale przede wszystkim międzynarodowych reperkusji rychłego odnalezienia "śladów krwi" na rękach prezydenta Putina - co by oznaczało konfirmację twierdzeń Antoniego Macierewicza sprzed ledwie kilku lat, iż Polska de facto znajduje się w stanie wojny z Rosją. Mając na uwadze drażliwość wątku domyślnych przyczyn katastrofy nie chciałbym zresztą wyrokować, czy mają one podstawy, czy raczej są wiarygodne niczym pogłoski o sfingowaniu lądowania misji Apollo na księżycu przy udziale reżysera Stanley Kubricka (choć przychylam się do poglądu, że to brak poważnych przesłanek w dostępnym materiale dowodowym zmusza ekspertów do szermowania wyrwanymi z poszycia skrzydła nitami albo stertą śmieci widoczną na zdjęciu satelitarnym). W gruncie rzeczy nie ma to znaczenia. Liczą się bowiem uwarunkowania geopolityczne, które bez względu na przebieg wydarzeń 10/04 zobowiązują polski rząd do daleko idącej powściągliwości.

Jest kwestią dyskusyjną, czy wedle słów klasyka dobro narodu powinno stać ponad prawem - bezdyskusyjnie natomiast racja stanu musi dla rządzących przeważać ponad wszystkim, nawet tragedią elit, które zginęły (lub poległy) w Smoleńsku. Zwyczajny obywatel nie dysponuje wystarczającą wiedzą, żeby polemizować z naukowcami odnośnie prawdopodobieństwa uszkodzenia skrzydła samolotu o miękkie drzewo, a następnie roztrzaskania całej maszyny na tysiące kawałków o bagnisty grunt. Nie ma pojęcia o realności zawalenia się kilkusetmetrowego budynku w wyniku pożaru czy o trajektorii pocisku wystrzelonego z karabinu, tudzież penetracji przezeń ludzkiej czaszki. Bez szczególnych konsekwencji dla państwa zawierza po prostu jednej lub drugiej teorii. Odpowiedzialne władze kierują się natomiast politycznym pragmatyzmem. Dlatego ewentualność, że to Allan Dulles i J. Edgar Hoover zadecydowali o zlikwidowaniu JFK, czy przypuszczenie, że WTC zniszczone zostały z inspiracji Izraela i amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego, bez względu na prawdę, pozostaną już na zawsze tylko w sferze paranoidalnych domysłów amerykańskiego społeczeństwa. Obyśmy i my nadal mogli z równą swobodą, bezkarnie roztrząsać kwestię tego, czy to Tusk na zlecenie Putina umieścił bombę trotylową w skrzydle Tu-154M.
Data:
Komentarze 4 skomentuj »

Jak ty mało wiesz Kamil, a starasz się pisać.

Lekceważę tego typu heterosugestie, gdyż świadczą wyłącznie o ich autorze.

Proszę się bardziej postarać.

Słabo Kamil.
Nie są to żadne sugestie.
To stwierdzenie faktu.

Krytyka bez argumentów jest zwykłą "trollerką".

Stwierdzaj sobie, "Mocarzu", do woli te rzekome fakty - ale wiedz, że na mnie wrażenia to nie robi najmniejszego.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.