Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Staruch, czyli zapiski z dziejów prawdziwej demokracji

To jest w sumie bardzo prosta sprawa.

Mamy do spacyfikowania być może niedużą w skali kraju, ale dosyć krzykliwą i dobrze zorganizowaną grupę społeczną, która bruździ nam na stadionach, wykrzykuje jakieś prześmiewcze hasła, wywiesza niepochlebne transparenty, domaga się realizacji jakichś obietnic wyborczych, a nade wszystko pozwala sobie określać centralny organ naszej władzy mianem „matoła”.

Pacyfikacja tej akurat grupy społecznej jest o tyle wdzięczna, wygodna i kusząca, że niekiedy miewają niektórzy z przedstawicieli tejże grupy dosyć specyficzne podejście do ogólnego zagadnienia porządku publicznego, z dziecinną łatwością można zatem rozegrać tę sprawę na polu marketingu politycznego, wprowadzając społeczeństwo w stan niepokoju, nadymając poczucie zagrożenia i kreując siebie samych na gwaranta ładu i porządku. Mało tego, akurat tak się wspaniale złożyło, że prowodyrzy tego całego ambarasu, ci z Warszawy, mają długoletni konflikt ze swoim właścicielem, który, akurat tak się wspaniale złożyło, jest nam nad wyraz drogi, bo my, jako władza obywatelska, z koncernem ITI równym krokiem i pod rękę kroczyć będziemy do końca (wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że wykoleguje nas Petru).

Pacyfikujemy więc.

Najpierw uruchamiamy aparat państwowej przemocy, żeby zwinął blisko 700 osób za cztery rzucone race. Młodych, starych, kobiety, dziewczyny, przypadkowych przechodniów, nieważne, akcja duża, wióry muszą lecieć. TVN pokazuje nagrania kibicowskich zadym z poprzednich lat, wyciągają z archiwum ujęcia na bejsbole, szczęki, kastety i Bóg wie jeszcze co, bo tak się jakoś złożyło, że akurat przy tej spektakularnej akcji odnalazł się nie bardzo w sumie medialny widelec z ubiegłotygodniowego pikniku (który później nada tej spektakularnej akcji nazwę). Komendy już wyznaczone, na okolicznych dołkach miejsca zawczasu przygotowano dostatek, policjanci rozgrzani i podekscytowani, ich pałki także w gotowości, ściskane mocno, aż ręce się pocą. Prokuratorzy nasi mają zapewniać możliwie liczne przyznawanie się do winy, a jak nie, to areszt tymczasowy. Co się będą szczypać.

(Stan na rok 2016: masowe uniewinnienia, masowe zeznania o pobiciach i upokarzaniu na komendach, policjantki, które łamią zmowę milczenia i przyznają, że zadaniem mundurowych było łamanie zatrzymanych i wymuszanie przyznania się do winy, w związku z czym mają one wyrzuty sumienia, bo wielu z zatrzymanych było nieletnich.)

Mało nam. Pacyfikujemy dalej.

Dochodzimy do wniosku, że nie ma sensu zajmować się płotkami. Jesteśmy żądni krwi, chcemy rekinów. Bierzemy kolesia ze stadionowym epizodem, po kilkuletniej odsiadce. Robimy z niego koronnego. Hulaj dusza, piekła nie ma.

Zwijamy kilkudziesięciu znanych kibiców Legii. Wśród nich Maćka, którego ciągłym przedłużaniem aresztu tymczasowego usadzimy na trzy lata. I Starucha. Tego najważniejszego zapiewajłę, za którym na meczach tysiące ludzi krzyczą „Donald matole, twój rząd obalą kibole!”. Posadzimy go na 8 miesięcy.

Do tego Starucha to właściwie robimy drugie podejście. Wcześniej już zgarnęliśmy go z tłumu kibiców po uroczystościach w rocznicę Powstania Warszawskiego. „Cześć Staruch, czekaliśmy na ciebie”, usłyszał od naszych chłopców w mundurach, których trochę poniosło – pobili go tak, że nasi inni chłopcy, dyżurujący na komendzie, nie chcieli go przyjąć bez badania lekarskiego, bo bali się, że pójdzie to na ich konto. Staruch złożył nawet o tym zawiadomienie, ale to nie problem, zniknęliśmy je. Problem się zrobił niewielki, bo posiniaczonego Starucha na Białołęce odwiedził senator Zbigniew Romaszewski, wziął go w obronę i wysłał list do komendanta głównego.

(Stan na 1 II 2016r. – Staruch uniewinniony.)

I to by było tyle. W tak zwanym międzyczasie zgarnęliśmy jeszcze jakichś małolatów, którzy krzyczeli „Donald matole”, ale zaprzyjaźniony Trybunał Konstytucyjny uznał, że karanie ich jest zgodne z Konstytucją, także spoko. Użyliśmy aparatu państwowego, żeby rozprawić się z niewygodną grupą społeczną. Dyspozycyjni prokuratorzy stawiali zarzuty, których nawet nie chciało im się udowadniać, rozgrzani sędziowie klepali areszty tymczasowe, nasi machający pałkami chłopcy mogli dać upust swoim niezaspokojonym popędom, a najlepsze jest to, że nikt w ogóle nie był za to odpowiedzialny. Ani za „Widelec”, ani za Maćka, ani za Starucha, ani za dziesiątki innych, powsadzanych zeznaniami naszego koronnego. Cymes robota, czyż nie?

Ale my też jesteśmy ludźmi. Dlatego apelujemy: Panie Ziobro, zrób Pan z tym w końcu, do cholery, porządek, bo tak nas męczą wyrzuty sumienia, że nie możemy w spokoju bronić niszczonej przez PiS demokracji!

Zapraszam na FB

https://www.facebook.com/t.laskus

Zapraszam do śledzenia na TT

https://twitter.com/tomeklaskus

Data:
Kategoria: Polska

Tomek Laskus

Tomek Laskus - https://www.mpolska24.pl/blog/tomek-laskus

Student UW
Twitter: https://twitter.com/tomeklaskus
Facebook: https://www.facebook.com/t.laskus

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.