Brukselska Inkwizycja poniżała polską demokrację praktycznie bez sprzeciwu rządu. W hucpie, jaką oglądaliśmy, rząd polski nie powinien uczestniczyć. Można było co najwyżej wysłać tam podsekretarza stanu, aby wygłosił dezaprobatę dla unijnych libertynów inspirowanych przez desant zdrajców z PO, którzy przewidując przegraną czmychnęli na ciepłe posadki do Brukseli.
Obrona kantu, jakiego dopuścił się na spółkę (nie)rząd PO i trybunał niekonstytucyjny to tylko przykrywka prawdziwego celu brukselskiego zamachu stanu. Oni usiłują obronić mendia.
Media powinny być pod ochroną nawet konstytucyjną i tam, gdzie takie zapisy istnieją, intencją ustawodawców była ochrona tych, którzy reprezentują interesy Narodu, obywateli. To dlatego istnieje immunitet poselski czy sędziowski.
Ale życie przebija kabaret. Dzisiaj media jak i posłowie nie reprezentują interesów społeczeństwa, ale interesy władzy. I jako tacy powinni być wszelkiej specjalnej ochrony pozbawieni.
W Brukseli zarzucono Polsce, że idzie w ślady Węgier, które przypomniały mediom, jakie naprawdę jest ich miejsce i zadania w społeczeństwie.
O tym, co się wówczas działo na Węgrzech, pisał wówczas Washington Post. Informacje o ustawach medialnych na Węgrzech musiały wówczas w Polsce podlegać cenzurze. Polacy nie mieli prawa wiedzieć, że może być takie prawo. I chyba nie wiedzą do dzisiaj.
Z krótkiej analizy opisanej sytuacji wynikało, że było tam i jest dokładnie tak, jak i teraz w Polsce.
No bo jak miałoby nie być, skoro sponsor NWO w byłym bloku wschodnim jest Węgrem. Myślę, że znacie tego dobrodzieja i patrona ojca wychładzania naszej rozpalonej gospodarki.
Orban zrobił to, co MUSI zrobić ugrupowanie, które odpędzi od koryta tych, którzy do wczoraj totalizowali Polskę.
Fidesz Orbana jest, jak wiadomo, partią prawicową, która tak jak PiS została podstępem od władzy odsunięta, ale powróciła w chwale i nie zmierza popełnić błędu grubej kreski. Powróciła w chwale i zemsta jej była słodka. Mając pełnię władzy w kraju, robiła to, do czego ją wybrano. Wymiotła postsocjalistyczne plugastwo z mediów. Jak? Ano tak:
- powołano radę ds. mediów całkowicie obsadzoną przez Fidesz
- Rada otrzymała prawo nałożenia kary do 1 mln dolarów za "niewyważone, stronnicze dziennikarstwo"
- Zadaniem Rady było zadbać o przestrzeganie ludzkiej godności
- polem działania Rady objęto nie tylko prasę i TV, ale też internet.
- wiadomości w TV nie mogły zawierać więcej niż 20% treści kryminalnych, o przestępstwach wszelkiego rodzaju
- rada miała zapobiegać nieuzasadnionemu nadużywaniu określenia "faszyzm" ( jak widać media tam i u nas mają te same dyspozycje)
- Rada miała przeciwdziałać oczernianiu Węgier przez media zagraniczne (dla nas nic nowego), szczególnie media niemieckie.
- Rada miała przeciwdziałać "liberalnej elicie", która zawładnęła mediami tzw. mainstreamowymi.
- Rada miała prowadzić odpowiedni monitoring zjawisk
Kiedy wyrzucono z radia dziennikarza sabotażystę "pracującego" w stylu, jaki obserwujemy w naszej "odzyskanej" w 2007 roku przez PO TVP, rozległ się lament liberałów aż po Potomac, bowiem dotyczyło to ich politruka.
Dziwicie się, że dzieci Sorosa skowyczą? Węgry mają to już za sobą.
mPolska24
