Sprawcę, co oczywiste, zatrzymano. Prokuratura wystąpiła do sądu o tymczasowe aresztowanie, uzasadniając wniosek grożącą sprawcy wysoką, sięgającą 12 lat więzienia karą. Sąd podzielił argumentację prokuratury, ale uznał, że wystarczającym zabezpieczeniem przed ewentualnym uchylaniem się podejrzanego od odpowiedzialności będzie wpłacenie wysokiej 100-tysięcznej kaucji. Sąd stwierdził jednocześnie, że w sprawie tej nie grozi matactwo, gdyż wszystkie dowody zostały właściwie zabezpieczone. Gdy zatem po paru dniach kaucja została wpłacona, sprawca wyszedł z aresztu i przed sądem będzie odpowiadał z wolnej stopy.
Decyzja sądu – gdy sprawa ma się tak, jak opisano powyżej – może być przez niektórych z nas interpretowana jako zgodna ze standardami państwa prawa. Przebywanie za kratami, co do zasady, powinno być przeznaczone dla ludzi prawomocnie skazanych. Areszt tymczasowy nie może być taktowany ani jako kara, ani też jako miejsce, w którym w ramach wielomiesięcznego zamknięcia, próbuje się „wydobyć” od aresztowanego wygodne dla prokuratury zeznania.
Nie można jednak nie zauważać kontekstu społecznego tej sprawy. Fakt, że człowiek, który po pijanemu prowadził samochód i spowodował wypadek ze skutkiem śmiertelnym, oczekuje na proces na wolności, w wielu z nas budzi sprzeciw. Niewątpliwie inna decyzja sądu – czyli o niewyznaczeniu kaucji i zatrzymaniu sprawcy w areszcie – byłaby zgodna z oczekiwaniami opinii publicznej. A zapewne niejeden przedstawiciel tejże opinii publicznej by tu dorzucił, że skoro jest oczywiste, iż w sprawie tej zapadnie wyrok bezwzględnej kary więzienia, to dlaczego części tej kary nie mógłby podejrzany „zaliczać” już teraz, w ramach tymczasowego aresztu – bo, co do zasady, miejsce zabójców jest za kratami, a nie na wolności.
Niewątpliwie sąd podjął odważną a jednocześnie kontrowersyjną decyzję. Ale przy tej okazji dał asumpt do potrzebnej dyskusji, czym jest (a także – czym nie powinna być) jakże często nadużywana w naszej praktyce śledczej instytucja aresztu tymczasowego.