Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Lećmy na Marsa!

Na świecie żyje już ponad 7 miliardów ludzi. Gdy wyobrażam sobie tę liczbę zastanawiam się jak to możliwe, że potrafimy wszystkich wyżywić? No właściwie nie potrafimy, bo znaczna część ludzkości żyje na skraju śmierci głodowej. Patrząc na pełne półki w supermarketach aż ciężko w to uwierzyć, a jednak.


Kto nie czytał moich wcześniejszych wpisów zapewne gotów jest pomyśleć, że za chwilę zacznę wypisywać możliwe opcje pomocy najuboższym, ckliwe statystyki o dzieciach w Afryce itp. Nic z tych rzeczy! Oczywiście szkoda mi tych dzieci w Afryce, ale nie będziemy tutaj prowadzić typowo lewackiej kampanii społecznej. Będzie zgoła odmiennie.

Przypatrując się ostatnim tendencjom zarówno gospodarczym, jak i społecznym - mam wrażenie, że rządy najbardziej rozwiniętych krajów Europejskich, zamiast inwestować we wzrost gospodarczy, aby problem głodu z przeludnienia nie dotknął również Europejczyków, zaczęły walczyć z przeludnieniem. W gospodarce mamy pogłębiającą się co najmniej stagnację, skupiamy się na tym by utrzymać poziom zamożności społeczeństwa, a nie go poprawić. Od dłuższego czasu nie zwiększa się produkcja w żadnym sektorze gospodarki, wszystko stoi. Produkuje się dokładnie tyle, ile obecnej lub mniejszej liczbie ludności potrzeba.

Jednocześnie trwa walka z samym rozmnażaniem Europejczyków. Mam 27 lat, widzę na własnej skórze jak to wygląda. Nie wiem jak dokładnie wyglądają statystyki, ale gdy patrzę na swoich znajomych w wieku 25-30 lat, mógłbym na palcach policzyć ilu z nich ma obecnie chociaż jedno dziecko. To jest dramat! Sam mam obecnie taką sytuację życiową, że absolutnie bym sobie nie mógł pozwolić na dziecko. Wszystko zmierza ku temu aby dzieci nie było, aby społeczeństwo umierało. Zewsząd słychać, że zamykane są przedszkola i szkoły. Czemu zatem te alarmy, że nie będzie na emerytury? No bo skąd ma być? Dzieci na nas nie zapracują, gdyż ich nie mamy. Przepisy pro-rodzinne są tak naprawdę fikcją! Zmniejszcie nam podatki, dajcie więcej zarobić to my zaczniemy płodzić dzieci. To będzie najlepsza polityka pro-rodzinna, a nie plakaty na bilbordach z białą jak śnieg rodziną 2+2. No chyba, że faktycznie chodzi o to byśmy tych dzieci nie mieli...

Tutaj dochodzimy do kwestii społecznych. Jeżeli promowane jest pedalstwo, feminizm i transwestyci przechodzą do finału Eurowizji to coś chyba jest nie tak? Analizując zachowania nieco młodszego pokolenia od siebie, które obecnie wchodzi we wczesną dorosłość jestem przerażony. Gender działa już od dawna. Niedawno udało mi się uciąć dialog z 22-letnim mężczyzną (kurde, to chyba za duże słowo), no dobra, osobnikiem płci męskiej (chociaż według gender chyba najpierw powinienem go o to zapytać?). Gość przede wszystkim nosił apaszkę, ok... gardło go może bolało. Sprawa tyczyła po części kwestii tego co dzieje się na Ukrainie, a po części historii naszych stosunków z Rosją. Generalnie po wypowiedzeniu mojej opinii mniej więcej tak, jak to opisywałem we wcześniejszych wpisach, zostałem nazwany (nie dosłownie, ale taki był wydźwięk) pro-rosyjską szują, która nie rozumie walki biednych Ukraińców o ich wolność. Ok... dobrze, że nie poruszyłem tematu spalonej tęczy. Zastanawiam się tylko kto tych ludzi omotał? Kto im wpoił tak beznadziejnie głupie wartości? Później przyjdzie do nich Niemiec z Unii Europejskiej i podzielą się z nim ich żoną w ramach europejskiej integracji narodów.

Kolejny przykład - moja była dziewczyna studiowała sobie jako drugi kierunek socjologię, mieli na zajęciach bodaj z filozofii temat o związkach homoseksualnych i adopcji przez nich dzieci. Moja ex, jako mądra dziewczyna, urodzona w 1988 roku, nie wiem czy nie najstarsza w grupie, wychowana w konserwatywnej rodzinie (kurde, jakiej konserwatywnej? co ja pierdololo? Chyba mnie też gender już dotyka nieświadomie, chciałem napisać NORMALNEJ RODZINIE), miała zupełnie odmienne zdanie niż cała reszta. Tamci mieli nie wiadomo skąd wpojone, że homoseksualizm jest normalny i że Ci ludzie powinni mieć ułatwiane wszystko z racji swojej inności. To samo tyczyło się adopcji, wszyscy byli święcie przekonani, że przy odpowiednim wpajaniu zachowań i wiedzy dzieciom, te wychowywane przez dwóch pedałów nie będą piętnowane, będą wychowane całkiem normalnie. No świetnie, ale coś mi się wydaje, że dziecko spłodzone wcześniej przez dwoje ludzi heteroseksualnych, z nie wiadomo z jakiego względu oddane do adopcji (czyżby opisane powyżej kwestie ekonomiczne?) przy odbieraniu tego typu wartości samo wyrośnie na pedała. Gender jednak odniósł niesamowity sukces już teraz, mimochodem, a co gdy będzie offen? Młodzi ludzie, już nie tylko w odmienności widzą normalność, ale chcieliby ustalić takie zasady by skończyć z ich piętnowaniem i aby uznane były za coś całkowicie naturalnego. Do dziś pamiętam, że w podstawówce jedno z najbardziej obraźliwych wyzwisk to było "ty geju". A teraz?

Ostatnio coraz częściej widać chłopców w obcisłych spodniach, pomalowanych, z parasolkami. Ja naprawdę chyba nie potrafię znaleźć komentarza na to. Co ciekawe dziewczynom w wieku licealnym wcale się ten stan rzeczy nie podoba (no chyba, że są lesbami lub feministkami), one już teraz chcą normalnego faceta, który zamiast 15 kremów na noc używa tylko wody po goleniu i pasty do zębów. Któremu nie przeszkadza, że jego koszula jest nieco pognieciona i nie pasuje stylem i kolorem do spodni. Który potrafi popracować w pocie czoła na podwórku, ubrudzić się w ziemi i nie narzekać. Chwała wam za to dziewczyny i nie dajcie się, utrzymujcie swoje naturalne instynkty. Zresztą szukając męża - chłopiec w obcisłych spodniach, maskarą i apaszką najprawdopodobniej okaże się pedałem, dyskwalifikacja z góry.

Czy to wszystko nie jest walką z rozmnażaniem? Czy to nie jest taktyka wyniszczenia własnego narodu od środka? Zniewieściali chłopcy, feministki uznające się za tak samo silne i wytrwałe jak mężczyźni, coraz bardziej uznawane za normalne i wręcz promowane w mediach (patrz Eurowizja) dewiacje, czy można wymyślić coś lepszego? Już w tej chwili przez rosnącą przestrzeń życiową zalewają nas Islamiści. U nich za takie kombinowanie ze swoją seksualnością pali się na stosie! A jakby facet założył apaszkę to by każdy myślał, że zaraz wybierze się wielbłądem na pustynie i apaszka ma na celu jedynie osłonić go przed burzą piaskową. Tak samo w Rosji homoseksualizm jest zakazany jako zjawisko zagrażające ładowi społecznemu. Czemu u nas nikt nie widzi tego zaburzania?

Moja propozycja jest taka żeby skończyć z tym, pozwolić gospodarce się rozwijać, obniżyć podatki, zlikwidować składki socjalne. Zacząć promować normalność społeczną, a odmienność tępić. Jak chłopczyk zaczyna zakładać sukienkę wziąć go przez kolano i przetrącić mu dupsko. Z nadmiarem ludności sobie poradzimy, rozwijajmy gospodarkę i programy kosmiczne, jak się przeludni to poleci się zaludniać Marsa ;)

Kuba Rutkowski

Blink - https://www.mpolska24.pl/blog/blink1

O wydarzeniach w kraju i na świecie - subiektywne spojrzenie na niektóre sprawy wymagające komentarza. Czasem też bujanie w obłokach.

Komentarze 4 skomentuj »

Zwracam uprzejmie uwagę, że "normalny", to zgodny z normami. A one są zmienne, jak kobiety ;) Do problemu można podchodzić na masę sposobów, więc jak gdzieś szukać to IMHO w tworzeniu się tych norm, czy utrzymywaniu ich. Nie jako w formach, ale raczej "zasadach". A to z racji ich "relatywności". Także na swój sposób wraz z połączeniami z etyką, moralnością, ekonomią, społeczeństwem, polityką etc.

Osobiście myślę, że "normy" są wyrazem tego co postrzegamy za "słuszne" i "nieszkodliwe". Z tego wychodzi coś na modłę poprawności. Nie jest to w zasadzie "system" etyczny, czy moralny, tylko bardziej zbiór poglądów. Jednak z drugiej strony absolutyzm etyczny, może być zbudowany tylko w oparciu o "Boga". Co też nie jest... optymistyczną opcją.

Znowu jest inny problem. Tylko co w momencie jeżeli to przykładowo "ekonomia" jest zależna od tych "norm"? Co w momencie jeżeli stwierdzić, że należy się bogacić i, że bogacenie się jest skutkiem określonej normy w społeczeństwie (i wszystko dalej)? Czy "równości", bądź "nie" są manifestacją określonej normy? Socjal? Prawo? W końcu ustrój państwa? Jak jest na tym polu z politykami?

W sumie jeszcze można zrobić jeszcze jedno podejście, ale to już byłoby mącenie.

Bo ekonomia jest zależna od tych norm również. Jest nawet coś takiego jak etyka w biznesie, polega ona m.in na dostosowywaniu swojego bogacenia się do norm społecznych. Łopatologicznie - aby nie wyjść na bezdusznego skurwiela na dorobku. Bardziej makroekonomicznie działa to w ustalaniu właśnie różnych praw socjalnych, zasiłków itd, to już dzieło rządu. To też bardzo rzutuje na ekonomie, wyższe koszty pracy spowalniają ekonomię. Stąd w tekście pomysł by od tego odchodzić.

Hmm, to może inaczej.
bibliotekamodr.c0.pl/Biblioteka/Ekonomia/Koneczny01.pdf
:)

Ja się staram informować swoje otoczenie o tym co się dzieje w temacie, niestety wielu ze znajomych/rodziny w ogóle te sprawy olewa, nabija się lub co gorsza popiera. Myślę, że tylko zmasowany atak na całe to towarzystwo lgb-ku*wa coś tam odniesie skutek. Przyszło nam żyć w otoczeniu lemingów i dlatego tak łatwo przemycać im te chore treści do społeczeństwa.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.