Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Grabież państwowa - nowoczesna polska pańszczyzna cz. I

Jaką część naszego wynagrodzenia oddajemy państwu w podatkach i co z tego mamy?

Grabież państwowa - nowoczesna polska pańszczyzna cz. I
Parę miesięcy temu, w ramach pracy dla mojego poprzedniego chlebodawcy, podjąłem się trudnego zadania przeanalizowania całości budżetu za 2011 r., by określić, jaką część dochodu średnio oddaje państwu Polak pracujący na umowę o pracę, oraz co z tego dla niego wynika.
Kończąc moje kalkulacje doszedłem do wniosku, że z pewnością jestem bardzo daleki od prawdy. Musiałem mylić się wielokrotnie i osiągnięta przeze mnie konkluzja musi być przesadzona lub po prostu nieadekwatna. W związku z czym poszukałem innych wyliczeń, które mógłbym porównać z moimi. W ten sposób doszedłem do corocznych analiz Centrum Adama Smitha, dotyczących tzw. "Dnia Wolności Podatkowej". Analizy te, prowadzone według cokolwiek odmiennej metodologii, prowadzą do niemal jednakowych wniosków. Dlatego uznaję, że warto opublikować moją pracę, zwłaszcza, że poświęciłem dla niej dobrych parę tygodni żmudnego ślęczenia nad "słupkami" i "tabelkami".
Analiza nie jest pracą naukową. Jestem otwarty na krytykę, zwłaszcza uzasadnioną i rzeczową, by móc jak najlepiej podchodzić do kwestii (nadmiernego) opodatkowania, jego efektów oraz wydatków budżetowych.
Dziś pierwsza część opracowania - wstęp.

Parę lat temu Unia Polityki Realnej przeprowadzała w swoich spotach telewizyjnych tzw. „cięcie stówy”. Jeszcze wcześniej to samo działanie pokazywał w swoich programach pt. "WC Kwadrans" Wojciech Cejrowski. Odcinając od stuzłotowego banknotu kolejne części pokazywano, jaką część naszego dochodu w formie podatków pobiera państwo. Wiele osób zarzucało UPRowi niewłaściwe obliczenia, brak proporcji. Ja więc przeprowadzę tę analizę tak rzetelnie, jak to tylko możliwe.

System podatkowy w Polsce zbudowany jest w taki sposób, że niestety nie jesteśmy w stanie w prosty sposób wyliczyć, jaką część naszych zarobków rzeczywiście oddajemy państwu w postaci podatków. Zróbmy to zatem w sposób skomplikowany.

Aby jednak rozsądnie rozpocząć tę analizę, na początek zadajmy sobie pytanie kontrolne: ile faktycznie wynosi nasze średnie wynagrodzenie? W 2011 r. średnia pensja w gospodarce narodowej wyniosła ok. 3400 PLN brutto. To nie były nasze rzeczywiste zarobki.

Każdy zatrudniony na zasadzie umowy o pracę otrzymuje od pracodawcy pensję. W przypadku legalnej pracy, „na rękę” (czy, znacznie częściej, na konto) otrzymujemy pensję brutto pomniejszoną o składki oraz podatek PIT – innymi słowy, pensję netto.

Zatrzymajmy się na chwilę. Dlaczego składki ubezpieczeniowe traktować mamy jak podatki, a nie jak inwestycje lub oszczędności? Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie, musimy sprawdzić jaka jest definicja podatku. Podatek to takie świadczenie wobec państwa, które jest nieekwiwalentne (nie uzyskujemy w zamian towarów ani usług wartych tyle samo), obowiązkowe (przymusowe), powszechne (dotyczy wszystkich osób w tej samej sytuacji) i bezzwrotne (nie można wypowiedzieć umowy i zabrać swoich pieniędzy). Jak łatwo zauważyć, składki spełniają te wymagania. Świadczenia, czy to emerytalne czy inne, nie są proporcjonalne do wysokości składek, będąc zatrudnionym na umowę o pracę jest się zobowiązanym je uiszczać, każdy zatrudniony musi je odprowadzać, nie można ich zwrócić. Składki są więc podatkami.

Średnia składka na ZUS i NFZ w wypadku takiej pensji wyniosła 730,19 PLN. Od pensji  średniej zapłaciliśmy ponadto 234 PLN zaliczki na podatek dochodowy (biorąc pod uwagę standardowe koszty uzyskania przychodu). Nasza pensja netto wyniosła więc 2435,81 PLN.

Czy jednak dochód brutto powinniśmy traktować jako całość naszego wynagrodzenia? Odpowiedź brzmi: nie. Same tylko składki leżące po stronie pracobiorcy oraz podatek PIT nie są jedynymi podatkami dochodowymi płaconymi od naszej pensji. Zanim pensja do nas trafi, pracodawca jest zmuszony zapłacić za każdą osobę pracującą na zasadzie umowy o pracę swoją część składki do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Składki od takiej pensji to: ZUS 331,84 PLN, ubezpieczenie rentowe 153 PLN, ubezpieczenie wypadkowe 56,73 PLN. Pracodawca odprowadza także składkę na Fundusz Pracy (łącznie 8,9 miliarda PLN przychodu Funduszu w 2011 r., czyli 1074,04 PLN rocznie na osobę, a więc 89,50 PLN miesięcznie) oraz Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych (363 miliony 146 tysięcy PLN przychodu Funduszu, czyli 43,82 PLN rocznie na osobę, a więc 3,65 PLN miesięcznie). Nasza pensja brutto po dodaniu tych łącznych składek w wysokości 634,72 PLN stała się pensją tzw. „superbrutto” (lub „brutto brutto”), a więc kosztem wynagrodzenia pracownika z punktu widzenia pracodawcy. Ten średni koszt w 2011 r. wyniósł zatem 4034,72 PLN miesięcznie.

Czy to były nasze rzeczywiste zarobki? Oczywiście, że nie. Pensja średnia, od której liczymy podatki i składki, dotyczy wszystkich osób pracujących legalnie w gospodarce. Duża część z nich pracuje w firmach rozliczających się za pomocą podatku dochodowego od osób prawnych. Podatek ten, choć odprowadzany przez przedsiębiorstwa, w rzeczywistości pokrywany jest przez pracowników i konsumentów. Przedsiębiorstwo bowiem, dążąc do efektywności ekonomicznej, z uwagi na konieczność zapłacenia CIT musi poszukiwać oszczędności w pensjach pracowników (obniżając je), lub w podwyższaniu cen produktów lub usług. W ostatecznym rozrachunku zatem wszyscy pracujący „składają” się na podatek CIT; albo płacąc wyższe ceny, albo osiągając niższe zarobki. Budżet państwa w 2011 r. zgromadził 24 miliardy 861 milionów 922 tysiące PLN przychodów z tytułu CIT. Średnio osoba zatrudniona zapłaciła więc do budżetu państwa 3000,05 PLN w ciągu roku, czyli 250 PLN miesięcznie. Dodając ten koszt do naszej pensji, wychodzi nam średnio 4284,72 PLN miesięcznie, czyli 51416,64 PLN rocznie.

Tyle przeciętna osoba pracująca otrzymałaby do ręki, gdyby nie była obciążona ŻADNYMI podatkami i składkami. Nieźle, prawda?

[koniec części I. Za tydzień część II - "odcinanie" kolejnych podatków od pensji netto]

Data:
Kategoria: Gospodarka

Piotr Zapałowicz

Ekonomia nad brzegiem Odry - https://www.mpolska24.pl/blog/nadbrzegiem111

Z pewną dozą buńczuczności pozwalam sobie nazywać się ekonomistą i przedsiębiorcą. Zarządzam polskim oddziałem międzynarodowego holdingu handlowego i robię doktorat na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu. Naukowo zajmuję się polityką gospodarczą państwa, w szczególności zaś rozwojem gospodarczym Ameryki Łacińskiej. Działam w organizacjach pozarządowych. Jestem autorem książki "Wolny rynek a socjalizm XXI w. Porównanie polityki gospodarczej rządów Augusto Pinocheta w Chile i Hugo Chaveza w Wenezueli", która ukazała się w 2013 r.

Komentarze 2 skomentuj »

Grabież państwowa - warto przetrawić.

Warto przeczytać. Chociaż nie od dziś wiadomo jak jesteśmy okradani przez własne państwo.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.